Daj mi uśmiech na wiosnę, a na lato – spojrzenie,
Na jesień daj mi jedno twojej ręki skinienie,
Ciepłe słowo na zimę, co czułością urzeka
I jak wino rozpala – daj mi, proszę, nie zwlekaj.
Lecz ty ciągle mi dajesz wieczór ciemny i długi,
Dajesz mi chłodne krople jesiennej szarugi,
Mgłę wilgotną, wiatr polny, który w dal gdzieś ucieka –
I nic więcej nie dajesz, i wciąż zwlekasz i zwlekasz.
Nieco melancholijne są podarki twoje.
Ja biorę je. Ja lubię liryczne nastroje.
I chcę wierzyć – i wierzę – że się kiedyś doczekam
Na twój uśmiech, spojrzenie... A więc proszę, nie zwlekaj...[2]