Lubił patrzeć w niebo, bo koił go błękit
Już za tę wrażliwość należy mu się ukłon
Znany w okolicy Józef Wklęsłoręki
Z jedną ręką wklęsłą, a drugą wypukłą.
Józefie, Józefie Wklęsłoręki
Dzięki ci za tę historię
dzięki
Miał Józef przychylność niejakiej Irenki
Kochali się mocno, choć dziwny to układ
Doskonale pasowała do Józefa ręki
Bo była tak jak on, tu wklęsła, tam wypukła
I w knajpie brylował Józef Wklęsłoręki
By ujrzeć go gawiedź stawała na krzesłach
Bo choć we łbie był słaby, a więc w piciu cienki
To jego ręka wklęsła nigdy się nie trzęsła
A gdy gitarę chwycił, to z jego wklęsłej ręki
Melodie płynęły potokiem łez słuchaczy
Bo mocnych nie było na wklęsłe Józka dźwięki
Które wypukłą ręką potrafił wypaczyć
Aż kiedyś wiatr zawiał, a może i zawył
I świat się wkląsł wokół ręki Józefa
Gdyby nie spał akurat nie byłoby sprawy
A tak wkląsł się w tą wklęsłość i przepadł.[1]
1. |
Szpak, Ścibor |
2. |