Lilie z jeziora – nie jestem skora
Z miłości dostać od lubego.
Paproć ma zmora – nie na to pora,
Bo ja mam znacznie coś lepszego
Ach mój malutki kaktus, uroczy z niego trzpiot
Hollari, holari, hollaro
Po cóż mi begonia, dracena na co to
Hollari, holari, hollaro
Gdy zaczniesz humor psuć, przeciwko słowo rzuć
Przekonasz się, że kaktus lubi kłuć
To mój zielony kaktus ot skory jest do psot
Hollari, holari, hollaro
Kobieta – różą przed pierwszą burzą
Bądź też stokrotką zwana bywa
nazwy te nużą, myśli me chmurzą
Bo żadna głowy nie urywa
Ach mój malutki kaktus, uroczy z niego trzpiot
Hollari, holari, hollaro
Po cóż mi begonia, dracena na co to
Hollari, holari, hollaro
Gdy zaczniesz humor psuć, przeciwko słowo rzuć
Przekonasz się, że kaktus lubi kłuć
To mój zielony kaktus ot skory jest do psot
Hollari, holari, hollaro
Wczoraj tak z rana teściowa wpada
Jak mucha w zupie nieproszona
Znowu porada, krew we mnie zsiada
Ta męka będzie odkupiona
Ach mój malutki kaktus, uroczy z niego trzpiot
Hollari, holari, hollaro
Po cóż mi begonia, dracena po co to
Hollari, holari, hollaro
Mamusiu droga twa męcząca, spocznij tam
Usiadła, zrywa się i krzyczy „Ła! Ała!”
To mój zielony kaktus ukłuł w pupcię ją
Hollari, holari, hollaro![1]
1. |
Kabaret A Jak! |
2. |