Jak mogłaś, ty niewierna krowo podła
Jak śmiałaś, ty zdziczała świnio mała
Bez zasad, to był cios poniżej pasa
Bolało!
Z nim poszłaś, arcyksiężno ma niedoszła
Bez uczuć wyższych niż swędzenie w uchu
Zdeptałaś/(Olałaś?) mnie co trwałem niczym skała
Przy tobie!
Nie wracaj, zgasła mej miłości raca
Więc tutaj, swego szczęścia już nie szukaj
To na nic, dosyć słów już powiedzianych
Zostało!
Ty fretko, porzuciłaś mnie tak letko
Nie chciałaś miejsca na mych piedestałach
Więc znikaj, ty perfidna świnio dzika
Na wieki![1]
1. |
Kołaczkowska, Joanna |
2. |