Krzyk po niebie, po obłokach
słychać przy wesołych skokach:
aniołowie święci,
radością objęci,
wyśpiewują, wykrzykują.
Nuże, bracia aniołowie,
społem z nami kompanowie,
Bóg się człekiem staje,
życie ludziom daje
zagubione, utracone.
Już i skrzydła połamali,
kiedy z radości skakali.
Michał między trzodę
zleciawszy na grudę
w bok się ubił, skrzydło zgubił.
Gabryjel, który zwiastował
Boga, także przylatował,
natrafił na dudy,
zbił biodra i udy
i szwankował, nadchremował.
Rafał, który leczył oczy
Tobijasza, gdy przyskoczy,
zbił olejek drogi
o baranie rogi
i do trzody zleciał wprzódy.
Pastuszkowie usłyszeli,
jako anieli weseli,
więc i oni wstali,
w taniec się pobrali,
dalij, dalij, podrygali.[1]