Noszę na dnie mego serca tę historię wciąż,
która jak koszmarna zjawa dręczy duszę mą.
Włosy wszystkie pogubiłem, został jeden ząb,
lecz chyba zmorę tę do grobu będę musiał wziąć.
Oszalałem całkiem dla niej, gdy ujrzałem ją,
moim stała się demonem i boginią mą.
Chociaż skromna na niej suknia i choć boso szła,
wszystko wokół mi mówiło: „to jest właśnie ta”.
Rzekłem do niej: „Tyś, dziewczyno, jak Madonna jest”
– niech mi dobry Bóg wybaczy, choć skłamałem jej.
Czy wybaczy mi, czy nie, zresztą mam to gdzieś,
łajdak jestem, i tak w piekle będę smażył się.
Gdy klęczała na nieszporach i modliła się,
w usta ją pocałowałem (oraz jeszcze gdzieś).
Rozkazała mi stanowczo, żebym puścił ją,
sama jednak nie puszczała – baby takie są.
Powiedziałem jej: „Dziewczyno, nie odpychaj mnie!”
Dobry Boże, Ty wybaczyć wolę bożą chciej.
Czy wybaczysz mi, czy nie, zresztą mam to gdzieś,
łajdak jestem, i tak w piekle będę smażył się.
Była taka niedostępna, ludzie, wierzcie mi,
lecz gdy w okno zastukałem, otworzyła drzwi,
zakazanych pić owoców pozwoliła sok,
choć szeptała: „Nie rób tego” – baby takie są.
Poszarpałem jej sukienkę, gdy ją miałem zdjąć,
niech mi dobry Bóg wybaczy, chciałem wspomóc ją.
Czy wybaczy mi, czy nie, zresztą mam to gdzieś,
łajdak jestem, i tak w piekle będę smażył się.
Głowę znów straciłem dla niej, gdym dowiedział się,
że wbrew woli jej ten facet żenić z nią się chce.
No i stało się, i teraz dwójkę dzieci ma,
którym kilka razy dziennie musi cyca dać.
Zresztą jeśli chodzi o to, więcej dzieci ma,
niech mi dobry Bóg wybaczy – pierwszy jestem ja.
Czy wybaczy mi, czy nie, zresztą mam to gdzieś,
łajdak jestem, i tak w piekle będę smażył się.[1]
1. |
Zespół Reprezentacyjny |
2. |
Kozłowska, Agnieszka |