Krążyli tak dawno pomiędzy zimami
Pod słońcem i chmurką i w porze z deszczami
Wołała z daleka lecz tylko myślami
no odwróć się czekam latami zimami
O mój nieznajomy popatrz tutaj chodzę
U mnie tyle kwiatów w tym domku przy drodze
Zawsze tylko jedna lila roku pora
Smak wonnej herbaty z rana do wieczora
Nikt tu się nie spieszy i głośno nie krzyczy
Nikt tu nie nagrzeszy nadmiarem słodyczy
Muzyka z sufitu sączy dźwięczne krople
Nikt o nic nie pyta złym słowem nie dotknie
Lecz on nie usłyszał snuł się po kałużach
Płaszcz źle na nim wisiał, zmora jakaś duża
Gryzła go jak pająk, zmęczyła jak mucha
Niczego nie słyszał bo nie umiał słuchać
Przestał ją też widzieć i między deszczami
snuje się tak dotąd latami zimami[1]
1. |
Kabaret Koalicja |
2. |