Tytuł: |
Lornetka |
Autor słów: |
|
Autor muzyki: |
|
Data powstania: |
1999 |
Ta wesoła i pogodna piosenka powstała z rozpaczy. W rozpaczy był Rafał. Właśnie zwolniono go z agencji reklamowej, w której pracował, do tego przyplątała się kontuzja kolana, operacja, rehabilitacja, brak perspektyw.
Kim jest Rafał? To starszy o osiem lat od słynnych bliźniaków Rafał Golec. Z wykształcenia malarz po ASP, w przeszłości muzyk punkowej kapeli, w przyszłości, która zajaśniała jednak po owym załamaniu, mentor młodszych braci, a także, o czym dzisiejsze opowiadanie, twórca ich pierwszego, wielkiego przeboju.
Właściwie nigdy nie miałem zamiaru pisać tekstów – mówi. Dopiero po latach przekonałem się jak ważny to składnik piosenki. Co prawda, uczeni powiadają, że połowa ludzi jest głucha i dla nich ważne jest to, o czym śpiewają, a druga połowa, ta „słysząca” nie przywiązuje znaczenia do tekstu, dla nich najważniejsza jest melodia i jej wykonanie. Dlaczego zająłem się tekściarstwem? Z głupoty, totalnej nieświadomości tego, jakie to przyniesie skutki. I dla zabawy. Rzeczywiście znalazłem się na zakręcie, bardzo bałem się o swoją przyszłość, a byłem już żonaty, mieliśmy dwie córeczki, przygnębiała mnie świadomość, że zamknął się jakiś rozdział w moim zawodowym życiu, że powrotu do pracy już nie mam. Przypomniałem sobie wtedy, że istnieje coś takiego jak gitara i że ja na tej gitarze potrafię grać. Nie miałem nawet instrumentu w domu, pożyczył mi go znajomy. Zacząłem sobie odświeżać dawne umiejętności, traktowałem to jako rodzaj terapii. I wtedy skomponowałem melodię. Nawet nie z myślą, że to komuś się przyda. Ot, tak dla siebie. Wydało mi się, że powstało coś fajnego i to samo w sobie dawało mi zadowolenie. Posłuchała tego żona i wymyśliła pierwszy wers „kupiłem lornetkę, by podglądać Bernadetkę”. To był ten „haczyk”, tak ważny żeby „złapać” słuchacza. Dopisałem dalszy ciąg i odłożyłem do szuflady, choć zdarzało mi się w towarzystwie ją zaśpiewać.
Zobaczmy teraz, co się dzieje u braci Łukasza i Pawła. Dostali się za pierwszym razem na wydział jazzu i muzyki rozrywkowej, katowickiej Akademii Muzycznej i zaczęli odnosić pierwsze sukcesy. Także towarzyskie. Dwaj górale, opowiadający swojskie dowcipy, jak trzeba mówiący beskidzką gwarą, jak trzeba bawiący ludową przyśpiewką, stali się atrakcją każdego spotkania. Ta popularność, otwartość na świat, ale co tu ukrywać talent i pracowitość, sprawiły, że szybko stali się pożądanymi muzykami sesyjnymi. Nagrywali z zespołem Piersi, Marylą Rodowicz, Kayah, uchodzili za najlepszą w kraju sekcję dętą i mieli kalendarz bardzo wypełniony. Wtedy Rafał zaczął ich namawiać, żeby pomyśleli o własnym projekcie.
Pomyśleli i przyjechali do Warszawy, żeby próbkę przedstawić Rafałowi, a ten opowiada tak: Łukasz usłyszał tę „Lornetkę” i strasznie się zapalił. Daj nam te piosenkę – powiada, przecież to hit. Tymczasem, to w ogóle nie pasowało do klimatu płyty, na którą mieli już gotowe propozycje, utrzymane w typowo góralskiej estetyce. To było „Chałpa się paliła”, Na_holi i ludowa piosenka zaczynająca się od słów „hajdukujemy, jas pod powałe, pokiela som, pokiela som kiyrpecki całe”, do której potem napisałem tekst współczesny i nazywa się to „UFO”. No, ale Łukasz się uparł wymógł na mnie zgodę i pojechał pracować nad aranżację. I tu nastąpił pierwszy poważny konflikt. Ja pisałem muzykę trochę w stylu francuskiej piosenki typu Champs Elysee, a tu przyjeżdżam, oni mi to puszczają, a tam grają trąby, góralskie skrzypce, no masakra. Zupełnie inaczej sobie to wyobrażałem. Jeszcze ten tekst napisany literackim językiem, a cała reszta utworów gwarą. No nie. Robiłem wszystko, żeby ten dziwoląg nie wszedł na płytę płytę, bo stylistycznie kompletnie do niej nie pasował, ale bracia się uparli. Wreszcie zrezygnowałem, „przełożyłem” tekst na rodzimą góralszczyznę, choć nie wszystko się dało, bo czy góral używa słów „kombinując”, albo „koncentracja”?
To był ostatni utwór, jaki zamieszczony został na pierwszej płycie Golec uOrkiestra. Rafał wskórał tylko tyle, że Łukasz z Pawłem napisał absolutnie odstającą od klimatu pozostałych piosenek, aranżację w stylu wodewilu lat trzydziestych z brawurowo zagranymi na trąbce z tłumikiem, partiami. Od czasu Asocjacji Hagaw, nikt tak nie aranżował utworów. To było zderzenie dwóch światów, co jak przyznaje Rafał po latach przyjął jako szczęśliwy „wypadek przy pracy”. Jest 1999 r. Płyta skończona, ale nikt nie chce jej wydać. Góralszczyzna jeszcze nie jest w modzie, zalatuje Cepelią, Bracia jednak nie poddają się wysyłają płytę do rozgłośni. I to wystarcza, żeby „Lornetka” trafiła „pod strzechy”. Znają ją wszyscy, śpiewają na koncertach, często zagłuszając, a nawet zastępując zespół. Braci Golców dostrzega potężny wydawca BMG. Nie musimy na Was zarabiać, chcemy Was mieć u siebie – słyszą od szefowej koncernu Biliany Bakić. Drzwi do kariery uchylają się szeroko[1].
1. |
Halber, Adam |
2. |
http://www.angora.pl |
3. |
http://golec.pl |