Liczby nie liczą, znaki nie znaczą
A dzień się kończy zanim się zaczął
Podmiot liryczny zastygły w pozie
Albo na sofie albo w kosmosie
Nie raj a nie byt
Jego pochodna
Egzystencjalna pustka ogromna
Pomroków duszy blask nie odczynia
Ten świat na opak
Melankolija
Ironio wspomóż
Nie żałuj siły
I odpraw smutek
Przekuj go w rymy
Minęło, minie i ta godzina
Ustąp, przepadnij
Melankolija, melankolija, melankolija
Zegar siódmą wybija, ustąp melankolija
Zegar siódmą wybija, ustąp melankolija
Szumią nam skrzydła choć cień ocienia
Zegar nie nagli
W chmurze nie tyka
Wszystkie zagadki z dobrym finałem
Czar dróg nieznanych
Noc i muzyka
I są rozmowy takie ciekawe
Że nawet dłuższe niż nieskończoność
Szczyty zdobyte, cele nazwane
Młodość jak wieczność
Wieczność jak młodość
Zegar siódmą wybija, ustąp melankolija
Zegar siódmą wybija, ustąp melankolija
Życie cię wciąga
O tym zapomnieć
W tryby na niby
Czy to utracić
Pół tutaj wierzą
Co się w młodości
Pół wątpić będą
Na serio rzekło
A ty na szczytach
To złamać żagiel
Kiedyś zdobytych
Gdy idzie burza
A reszta potem
W chaosie tonąć
To żart na serio
1. |
|
2. |
http://www.turnau.com.pl/ |
3. |