Luli mój mały... Twój ojciec z pola
nieznaną Tobie posyła ręką
krzyżyk na czółko... Bo taka dola,
że miast Cię pierwszą tulić piosenką,
zamiast z rąk matki tulić Cię w swoje
I łzy Twe pierwsze spijać wargami,
on mi Was zostawia gdzieś, tam oboje,
niepomny żeście smutni i – sami...
A grały Tobie w dzień przyjścia Twego
z dawna w pierś wroga przez nas mierzone
armaty polskie! Synu, dnia tego
oczekiwały piersi stęsknione
tak, jak Twa Matka Ciebie...
W świt się począłeś. I świt ten biały,
Pożoga ognia i armat dźwięki
Niech za ojcowskie starczą piosenki
i za pieszczoty...