Nie moja wina, że jestem poetą
i patrzę na świat
lirycznie,
Że lubię, gdy mnie niespodziewanie
nastraja coś
metafizycznie.
To nierozsądne, lecz nic nie poradzę
i nikt poradzić
nie może,
Że zawiłości świata chcę zamknąć
w melodii
i w metaforze.
Wiem, że rzeczowi, praktyczni ludzie
sprytem i siłą
przebicia
Potrafią zdobyć, co zdobyć pragną
– i łatwiej, i prościej im
w życiu.
Lecz czy ci pewni, dumni, z łokciami,
te wszystkie trzeźwe
rozumy,
Czy oni żyją? – jeśli tam, w środku,
brak choćby cienia
zadumy.
Bo JA nic przecież nie znaczy, jeżeli
w tym JA poza nim
nic nie ma
– Wiersz zamilczany jest często cenniejszy
niż głośny, lecz pusty
poemat.
I choć poetów raczej nie lubi
wrzaskliwa epoka
nasza,
Ja się nie umiem zmienić – i nie chcę.
Taki już jestem.
Przepraszam.[2]