Już nie mów nic
Już nie mów nic
Nie trzeba szeptu ani światła
Tu pozwól być
Po prostu być
Niech cisza ściele się jak atłas
Niech palce rąk
wygładzą mrok,
co pnie się wokół ciał samotni
Niech nocy kwiat
– pachnący wiatr –
przywróci czucie zmysłom głodnym
Tam jest samotna nasza wyspa
Tak czysta
Potajemna przystań
By odkryć ją nie trzeba mówić nic
Już nie mów nic
Już nie mów nic
Nie pytaj: „dokąd?” ani „po co?”
Tu pozwól być
Po prostu być
Nie szukaj prawdy poza nocą
W mroku jest dość bezpiecznych miejsc
z dala od gestów, min i przebrań
W mroku, na samym nocy dnie
złota i srebra
nie ma w naszych ciał katedrach
Bo noc jest dobra i przejrzysta
Jak kryształ
Mroku głębia szklista
Do rana niezmącona perłą mgły
Tam jest samotna nasza wyspa
Tak czysta
Potajemna przystań
by odkryć ją nie trzeba mówić nic, nic, nic...[2]