Kupę żelastwa z łoskotem niósł
szczerbaty koń, co niejedno już przeżuł
starymi kośćmi chrzęścił jak chrust
rycerz w pogniecionym pancerzu
od wielu dni nie wziął nic do ust
bo nie mógł unieść pogiętej przyłbicy
pogięty hełm ściskał mu mózg
ach, co za badziew produkują Chińczycy
o ileż prostszy żywot miałby on
gdyby to była zbroja non iron
non iron
nagle usłyszał jak chrapie ktoś
tak jakby z góry, więc chyba z wieży
nie widzi nic lecz sprawnie dość
na słuch po schodach tej wieży bieży
kobiecość czuć i w żelaznych rękawicach
ach śpi królewna! W objęcia ją chwyta
nie poczuł, że to żelazna dziewica
a w niej skazany obleśny bandyta
o ileż milszy wieczór miałby on
gdyby to była dziewica non iron
non iron
A że kobiety nie miał on od lat
no i wyczucie utracił w tej blasze
pękła dziewica, wydając na świat
zbója gołego i jego kamasze
Zbój też był człowiek i pragnął czułości
A na dodatek mężczyznom był rady
Wyjął rycerza z blach i już chciał... ugościć
Lecz rycerz krzyknął „żelazne mam zasady!”
o ileż dłuższy żywot miałby on
gdyby to były zasady non iron.[1]
1. |
Szpak, Ścibor |
2. |