Nuż my, bracia pastuszkowie,
kompanowie,
wszyscy razem bieżmy,
do Betlejem spieszmy:
anieli nam rozkazali,
byśmy Boga oglądali
narodzonego.
Walek z Jędrkiem na to dziwo
biegnie żywo
od trzody do szopy,
wziął półtory kopy
jajek dla nowego Pana,
śpiewa sobie: dana dana,
i spieszno bieży.
Góral śliwek koszałeczkę
i miseczkę
wziąwszy z domu masła,
pobieżał do jasła:
Nu, Panuszku, przyjmijże to,
co Ci przynoszę z ochotą,
zda się to Tobie.
Krakowiaczek hoży, młody,
na te gody
wziął za pas fujarkę,
kaszki drobnej miarkę;
zakrzesawszy podkówkami
i brzęknąwszy kółeczkami,
skoczno pobieżał.
Ślęzak wieprzków pędzi parę
na ofiarę,
zostawiwszy trzody,
spieszy na te gody.
Chce wyskoczyć z kompanami,
lecz nie może przed trzosami
przed tym Panięciem.
Idą chłopy od Skalmierza,
znać z kołnierza,
z czarnymi pałkami;
trzaskają nogami,
pasy mają ćwieczkowane,
łby guzami obsypane,
snadź po jarmarku.
Lecz nie widać Kujawiana,
aby siana
przyniósł na posłanie,
Tobie, śliczny Panie.
Żeby Ci twardo nie było
i zimno nie dokuczyło
w lichej stajence.
Mazur woła: Hojże moja,
do oboja
i do piscałecki
dla tej Dziecinecki!
Zagram ci Mu wdzięcznie, miło,
by się z nami uciesyło
to Paniątecko.
Podlasianin niesie gąskę,
siana wiązkę,
taki dla Jezusa,
którego ma dusza
z całego serca miłuje,
taki zatem nie żałuje
dać Jemu tego.
Węgrzyn kusy z olejkami,
z kropelkami
do szopy przybywa,
toż głosu dobywa:
Segiń legiń iś katona
sem prynosim tu pre Pana
zdrawe olejki.
Niemiec bieży, marsz w te tropy,
do tej szopy:
Ach ach ach, mejn kinder,
in sehr grossen winter
ist geboren, auserkoren,
in der krippe nycht erfroren,
in Betlejem sztal.
Holenderczyk, gdy przybywa,
z sobą wzywa
pobliższe narody
do szopy w zawody
Angielczyka i Duńczyka:
Kicynenich, wart ejn wenig,
tuch und gold ist da.
Włoch z daleka nadskakuje,
wykrzykuje:
Dove e syniore,
nostro grand amore,
aportato un bel piatto
de limoni, makaroni
per i bambini.
Hiszpan słucha, w niebo dmucha
koło ucha,
pyta, czy w Madrycie
narodzone Dziecię:
Valga Dios, senior mios,
tele geros kawaleros
sicero meciu.
Francuza, choć nie proszono,
obaczono:
Mądju! co się dzieje,
w Betlejem jaśnieje,
Notr Dam, Święta Panieneczko,
witam Twego Jezuseczko,
bą żur o bą Dju.
Cygan bieży z dary swymi
za drugimi:
Furdyt sołonynka
dla Bożyho Synka,
dziassa prindi dzia kulina
pereskoczyt i dolina
do Betlejemu.
A od wschodu trzej królowie,
monarchowie,
do Betlejem jadą,
ofiary swe kładą,
Narodzonego witają,
innym ochoty dodają,
by się cieszyli.[1]