Któż piękniejszy podać zdoła wzór na doskonałość koła
Niż ten adres dla apaszek, szalów, chust
Kwintesencja twej urody, troszkę ciut poniżej brody
Ciut powyżej raju, który zwie się biust
Mój spokój serca stłukła
Twa szyja wściekle smukła
Tak wklęsła, jak wypukła
Nadszyjo z wszystkich szyj
Ubóstwiać, admirować
Gilgotać, obcałować
Dopieszczać, molestować
Od mych dotyków drżyj!
Wytrawna jak ratafii
Zapomnieć nie potrafię
O cesze twej żyrafiej
Z tą szyją naprzód przyj!
Zabawka jak z James Bonda
Ideał w kształcie ronda
Niech schowa się Gioconda
A mnie się, szyjo, śnij!
Być Draculą, krwioholikiem, być twej szyi ogrodnikiem
Co malinki krwiste sadzi z własnych ust
Albo skrzypkiem być, muzykiem; trącać, smagać szyję smykiem
Niech się trzęsie broda, niech faluje biust!
Opisom się wymyka
Twa erotyczna grdyka
Co ślinę, gdy przełyka
To aż mnie trzęsie dreszcz
Masz we mnie niewolnika
Jak lis dla kłusownika
Tkwię w szyi twojej wnykach
I ryczę ranny zwierz
Jak piękna bramka Barcy
Spod pędzla mistrza arcy
Szaleją ksiądz, chłop, harcerz
Swą szyją ludzkość ciesz!
Ech! W szyję tę się wpijać!
Bielutka jak lelija
Tyś moja bądź niczyja
I dobrze o tym wiesz
Jeśli bowiem mnie porzucisz, ku innemu szyję zwrócisz
I wyrzucisz swego szyjofila precz
Właścicielko pięknej szyi – nie rób z siebie podłej żmii
Bo cię w związku z szyją spotka straszna rzecz
Namiętne przytulenie
Zamieni się w duszenie
Me palce na twej szyi
Torturą będą dlań
Uduszę w okamgnieniu
Niestraszne mi więzienie
Najmniejszy haust powietrza
Nie przejdzie przez twą krtań
Na słońcu, jak i w cieniu
W kulisach i na scenie
Pamiętaj ostrzeżenie
Przed wrednym czynem stań!
I cóż, że szyję cenię
Lecz zadam jej cierpienie
Nie będzie twojej szyi
Całował obcy drań![1]
1. |
Lipnicki, Arkadiusz |
2. |
Kozłowska, Agnieszka |