Tytuł: |
Oświęcim |
|
In Sonder Abteilung |
Autor słów: |
|
Melodia: |
węgierska utworu Smutna niedziela |
Data powstania: |
1943 |
Aresztowanych w Ostrowcu Świętokrzyskim konspiratorów, wśród nich „Zawiszę” – Mirosława Łebkowskiego i Marcelego Godlewskiego ps. „Poker” (był zastępcą dowódcy grupy dywersyjnej AK), osadzili gestapowcy w celi numer 5 na Oddziale Specjalnym (Sonderabteilung). W celi już było około 70 więźniów. Codziennie jednak ktoś ubywał, wywożony przeważnie do Oświęcimia. Chłopcy z Ostrowca trzymali się dzielnie mimo badań w gestapo (Łebkowski np. miał na swoim koncie aż 11 takich „przesłuchań”), ale perspektywa Oświęcimia przerażała wszystkich. Nastroje w celi nie były przeto najlepsze. I wtedy z inicjatywy „Pokera” i „Zawiszy” narodził się więzienny teatrzyk „Pod stołem”. Śpiewali znane piosenki, recytowali zapamiętane wierszyki. Starali się układać także nowe, ale że w celi nie było ani ołówka, ani też skrawka papieru, nikt już dzisiaj tych improwizacji nie pamięta. W podobny sposób powstawała piosenka Oświęcim (In Sonder Abteilung), mająca wyrazić przeżycia więźniów z celi numer 5. Powstawała w pamięci, linijka za linijką, zwrotka za zwrotką. Mirosław Łebkowski układał ją do melodii węgierskiej Smutna niedziela. Każdą gotową zwrotkę powtarzał kilkanaście razy „Pokerowi”, który wnosił poprawki i wygładzał chropowatości. W grudniu 1943 r. piosenka była gotowa. Obaj umieli ją na pamięć. Data, kiedy „Zawisza” śpiewał ją po raz pierwszy w ramach „spektaklu” więziennego teatrzyku, poszła w zapomnienie. Mogło to być jeszcze w grudniu lub już w styczniu, a nawet lutym. W marcu 1944 r. wywieziono Mirosława Łebkowskiego do Oświęcimia. Pewnego dnia zaprezentował tam swoją piosenkę współtowarzyszom obozowej doli. „Poker” powędrował do Gross-Rosen. Później przewieziono go do podobozu oświęcimskiego w Świętochłowicach, skąd zbiegł 8 maja 1944 r. Na początku czerwca dotarł do powiatu ostrowieckiego i dołączył do macierzystego oddziału partyzanckiego. Póki jeszcze pamiętał tekst, rozpowszechniał piosenkę, jak się to mówi, na wszystkie strony. Wędrowała więc od lasu do lasu, od oddziału do oddziału. Nie ujawniał przy tym ani pseudonimu, ani nazwiska autora. A że wielu partyzantów znało Godlewskiego jeszcze z harcerstwa, gdzie nosił przydomek „Filip z Ostrowca”, więc też jemu przypisano autorstwo. Stąd ten pseudonim pod tekstem zamieszczonym w zbiorku Partyzanckim szlakiem[1].