To zasadzka, to znów zwiady,
A tu broda rośnie w mig,
Z partyzanckiej już zasady
Czasu nie ma, bym się strzygł.
Ach, ty bródko, ach bródeczko,
Ale puścił ci się włos,
Nazywali cię szczoteczką,
Miotłą teraz zwą cię w głos.
Chłopak ze mnie na schwał,
Długą brodę będę miał,
Ale tym nie martwię się,
Z brodą po pas nie jest źle.
A jak fryców przegonimy,
Wtedy brody ogolimy,
Znów będziemy się stroili,
Panny uwodzili.
Strzał mój nigdy nie pudłuje,
A dowódca śmiejąc się Woła:
„dziad niech się melduje” –
Tak przez brodę nazwał mnie.
I witają bojowego,
Brodatego strzelca w krąg,
Uszanują – jak starszego,
Jak młodemu – uścisk rąk.
Chłopak ze mnie na schwał...
Że dziad, mówią, nie żal wcale,
Bo mnie każdy dobrze zna:
„To ci czort w naszym oddziale,
Młody, a już brodę ma”.
No, a gdyby mnie witali,
Nie uskarżę się na los.
Partyzanckie me medale
Pozakrywa brody włos.