Nasz szósty pułk ma ogromne bole,
Bo mu się nie udają patrole.
Opowiem wam tutaj po kryjomu,
Lecz wy nie mówcie o tym nikomu.
Wychodzą raz chłopcy na przedpole,
Szukają, wąchają – gdzie „Moskale”?
Po udeptanej ścieżce wciąż krążą
I w stronę czwartego pułku dążą.
Potem posuwają się pomału
W stronę historycznego „kanału”.
Siadają pod drzewem, tam, na dole,
Zdrzemną się chwileczkę – te patrole.
Na oznaczoną porę wracają
I tak do pułku raport dają:
Posuwaliśmy się według szkica,
Dwóch ludzi szło przodem – jak szpica.
Na skraju pod laskiem stanęliśmy,
Czarnego psa(1) tamże zoczyliśmy.
Pies najpierw pogroził nam ogonem
I ślepiem zaświecił swym czerwonem.
Potem się obrócił do nas tyłem,
Co robił, dokładnie nie zoczyłem.
Nie mogąc znieść przecież tej obrazy,
Strzeliłem do niego cztery razy.
Co się zaś odnosi do Moskali,
Tych żeśmy zupełnie nie spotkali.
W ten sposób – relacja zakończona,
(1) Rosjanie używali psów przy patrolowaniu.