Czym my zgrzeszyli, mocny Boże,
Żeś Ty w Cyganów zmienił nas
I żyć kazałeś nam w taborze,
Włóczyć się ciągle z lasu w las?
Choć dni te dla nas są pogańskie,
My humor mamy w dzień i w noc,
To nasz życie jest cygańskie,
Tkwi jednak w nim wesela moc.
To oś przy wozie pęknie w drodze
Albo w zaprzęgu padnie koń.
Czasem, gdyś zmęczon, człeku, srodze,
Po siano – każą – w bagna goń!
Och! to wypadki są gałgańskie,
Gdy śpisz, zdzierają z ciebie koc.
To nasze życie jest cygańskie,
Tkwi jednak w nim wesela moc.
W zimowy wieczór, na kwaterze,
Aż szyby dzwonią, huczy śpiew.
Tu umizgają się rycerze,
Tam przypuszczają szturm do dziew.
O, takie chwile to niebiańskie!
(Zwłaszcza, gdy już zapadnie noc.)
To nasze życie jest cygańskie,
Tkwi jednak w nim wesela moc.
Najmilsza dla nas jest nowina,
Gdy sierżant rzeknie: „Wino jest!”
„Hej” – wrzeszczy wiara – „dawać wina!”
Potem się pije, pije fest.
Gdy strąbią się syny pogańskie,
Wychodzą na dwór całą noc.
To nasze życie jest cygańskie,
Tkwi jednak w nim wesela moc.