Dla ciebie śpiewam piosenkę tę,
stary wieśniaku, za to, że
gdy zimno było w życiu mym,
ty drewno swe oddałeś mi
i dałeś ogień wtedy, gdy
obywatele godni czci
i bliźni nasi wszyscy w krąg
zamknęli przede mną swe drzwi.
To przecież nic, to parę drew,
lecz starczy, żeby ogrzać się,
a w duszy mej płonęły tak,
jak płonąłby cały las,
więc kiedy umrzesz, stary już,
gdy wieźć cię będzie czarny wóz,
niech przez niebiański cię wiezie szlak
aż do nieba bram.
Dla ciebie śpiewam piosenkę tę,
dobra kobieto, za to, że
gdy głodno było w życiu mym,
ty chleb swój oddałaś mi.
Ty otworzyłaś mi swój dom,
gdy bliźni nasi wszyscy w krąg,
obywatele godni czci
zamknęli przede mną swe drzwi.
To przecież nic, to tylko chleb,
lecz starczy, żeby najeść się,
a ja do dzisiaj w sercu mam
ten zapach chleba i smak,
więc jeśli umrzesz kiedyś już,
gdy wieźć cię będzie czarny wóz,
niech przez niebiański cię wiezie szlak
aż do nieba bram.
Dla ciebie śpiewam piosenkę tę,
dobry człowieku, bowiem ty
jedynie mi współczułeś, gdy
żandarmi zabrali mnie.
Ty jeden smutny miałeś wzrok,
gdy bliźni nasi wszyscy w krąg,
obywatele godni czci
klaskali w swe dłonie co sił.
To przecież nic, spojrzenie twe,
lecz taka dziwna moc w nim jest,
że blask twych oczu jeszcze dziś
otuchy dodaje mi,
więc jeśli umrzesz kiedyś już,
gdy wieźć cię będzie czarny wóz,
niech przez niebiański cię wiezie szlak
aż do nieba bram.[1]
1. |
Zespół Reprezentacyjny |
2. |
Kozłowska, Agnieszka |