Pozwól do domu iść wódko
Pozwól się z żoną przywitać
Mówiłaś, że wpadniesz na krótko
Patrz, knajpę już chcą zamykać
Siedzimy tu razem pół życia
A ty je na setki rozmieniasz
I więcej ze sobą do picia
Mamy niż do powiedzenia
Patrz, śmieją się z ciebie boś tania
Jak dziwka, do stołu się wpraszasz
Wiesz kiedy mam coś do przegrania
I tak się zaczyna gra nasza
I znowu dzień minął przeklęty
Za stołem siedzimy oboje
Znów przyszłaś by wziąć alimenty
Jak zawsze wychodzisz na swoje
Odchodzisz z gwarancją powrotu
Masz pieczę nad myślą i wolą
Bo prędzej popiję blekotu
Niż zdradzę cię z coca-colą
Pozwól do domu iść wódko
Pozwól się z żoną przywitać
Mówiłaś, że wpadniesz na krótko
Popatrz, zaczyna już świtać.[2]