Tomik przepiękny, wącham, patrzę
nieziemski cud wcielony w papier
szycie staranne, a okładce
skazy zarzucić nie potrafię
Nie książka to, lecz sen na jawie
Druk Garamondem oko wabi
Może bym w końcu kupił nawet
Szczęściem czujności nie osłabił
Bo chociaż forma odlotowa trudno ją chwilę dłużej znieść
Z względu na – z przykrością powiem – nie do przyjęcia treść!
Butelki wina kształt szlachetny
nalepka elegancji wzorem
rocznik w porządku, korek z korka
Rozlane cieszy wzrok kolorem
Łyk pierwszy jak cios nożem w serce
Odsuwa precz nadzieje miłe
wypluwam więc dyskretnie resztę
Alpagi lepsze kiedyś piłem
Bo chociaż forma odlotowa trudno ją chwilę dłużej znieść
Z względu na – z przykrością powiem – nie do przyjęcia treść!
Motocykl z Niemiec nieśmigany
Na lakier patrząc – nówka sztuka
Dziadek nim jeździł do kościoła
Ze świecą by lepszego szukać
I gdybym tylko przez ostrożność
Silnika nie posłuchał chwilę
To bym w remonty tej padliny
Włożył przynajmniej drugie tyle
Bo chociaż forma odlotowa trudno ją chwilę dłużej znieść
Z względu na – z przykrością powiem – nie do przyjęcia treść!
Blond włosów burza, kształtna szyja,
a co za usta, co za oczy
Ręce gotyckie, talia taka
że zaraz serce mi wyskoczy.
Wpół drogi do jej dłoni jestem
By pocałunek złożyć na niej
Gdy nagle z ust jej wiśni pysznych
Zdążają wypaść ze trzy zdania
Bo chociaż forma odlotowa trudno ją chwilę dłużej znieść
Z względu na – z przykrością powiem – nie do przyjęcia treść![1]
1. |
Kołaczkowska, Joanna |
2. |