Wariant 1
StrzałkaProsiłem ją przy jabłoni,
By mi dała jak na dłoni,
Jak na dłoni, przy jabłoni
Jabłuszko zerwać.
Ale ona mi nie dała,
Bo się mamy bardzo bała,
Tak na dłoni, przy jabłoni
Jabłuszka zerwać.
Prosiłem ją raz przy gruszy,
By mi dała z całej duszy,
Z całej duszy raz przy gruszy
Gruszeczek narwać.
Ale ona...
Prosiłem ją przy agreście,
By mi dała raz nareszcie,
Raz nareszcie, przy agreście
Agrestu narwać.
Ale ona...
Prosiłem ją raz w hotelu,
By mi dała na fotelu,
Na fotelu, choć w hotelu
Całusa ukraść.
Ale ona mi nie dała,
Bo się mamy bardzo bała,
Na fotelu, choć w hotelu
Całusa ukraść.[1]
Wariant 2
StrzałkaProsiłem ją przy jabłoni,
Niech nie skąpi białych dłoni,
Bo te rączki dla pieszczoty
Pan Bóg przecież dał!
Ale ona mi nie dała,
Bo się mamy bardzo bała,
I przeczuła z mej ochoty,
Żem całować chciał!
Prosiłem ją koło wody,
By mi dała ustek miody,
Bo te usta dla pieszczoty
Pan Bóg przecież dał.
Ale ona mi nie dała,
Bo się mamy bardzo bała,
I przeczuła z mej ochoty,
Żem całować chciał.
Prosiłem ją raz przy gruszy,
By kochała z całej duszy,
Bo mi trzeba na wojenkę
Wraz z innymi iść.
Wówczas obie dłonie dała
I już mamy się nie bała,
I ścisnęła moją rękę,
Co drżała jak liść.[2]