Zagrałem znów koncert, kolejny w tym roku,
przy świecach i starym lampionie.
Wyszedłem ubrany na czarno w półmroku,
stanąłem przy mikrofonie.
Zacząłem spokojnie, powoli, klasycznie,
jak zawsze tą samą piosenką.
Gitara mi grała, melodie lirycznie
a słowa tańczyły flamenco.
Zamknąłem więc oczy, zacząłem się bujać
i cały oddałem się muzyce.
A kiedy mnie nuty zaczęły przytulać,
poczułem, że jestem na szczycie.
Ref.
Muzyko, muzyko, daj poddać się fali.
Wymieszaj z nutami nam przestrzeń.
Muzyko, muzyko, daj grajkom by grali.
Wypełnij melodią powietrze.
Gdy śpiewać skończyłem, to złudzeń nie miałem
i dreszcz rozczarowań mnie nie przeszył.
Bo chociaż tak długo i pięknie śpiewałem,
to znowu do samych pustych krzeseł.
Ja kocham muzykę, więc śpiewam bo muszę.
Czasami też bez publiczności.
A teatr choć pusty, to siedzą w nim dusze
i wiernie słuchają w ciemności.
Ref.
Muzyko, muzyko, daj poddać się fali.
Wymieszaj z nutami nam przestrzeń.
Muzyko, muzyko, daj grajkom by grali.
Wypełnij melodią powietrze.[1]
1. |
Poloczek, Grzegorz |
2. |