Słuchajcie, koledzy, mojej opowieści,
Co ja wam opowiem, w głowie się nie zmieści.
W dniu pierwszego września roku pamiętnego
Napadł wróg na Polskę z kraju dalekiego.
Najbardziej się uwziął na naszą Warszawę,
Na naszą Warszawę padły bomby krwawe.
I od tego czasu taka straszna wojna,
Żadna chata w polu nie stoi spokojna.
Nie da kontyngentu biedny czy bogaty,
Wnet do Oświęcimia wyrzucony z chaty.
Wciąż Niemcy strzelają i nas aresztują,
W dodatku wysiedlić stale obiecują.
Znów teraz niemieckie są ustawy nowe.
Bo nam nakładają podatki na głowę.
Wdowiec czy kawaler, biedny czy bogaty,
Od lat osiemnastu, nawet i żonaty.
Bierze nam Niemiec chleb, ludzi aresztuje,
Lecz się naszą Polską nikt nie opiekuje.
Lecz tym się nie przejmuj, kolego kochany,
W Rosji już dla Niemców szykują kajdany.
Już jest wojsko polskie w Rosji utworzone
I w niedługim czasie dla nas wyzwolone.[1]
1. |
Świrko Stanisław, Z pieśnią i karabinem: pieśni partyzanckie i okupacyjne z lat 1939–1945: wybór materiałów z konkursu ZMW i „Nowej Wsi”, Warszawa, Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, 1971, s. 73, 74. |