Nie masz złej drogi do swej niebogi
bo spadochroniarz – chłopak chwat,
trafi kominem do swej dziewczyny,
choćby przeleciał cały świat.
Czy to las, czy to rów,
skaczże, bracie, zdrów,
gdyś wyleciał ponad pole
z fasowanym parasolem,
to już szkoda słów!
to już szkoda słów!
Nie płacz, Marysiu, nie smuć się dzisiaj,
sfrunie twój Jaś z wysokich gwiazd,
bo pod chmurami, bo pod kulami,
to najpiękniejsza z wszystkich jazd.
Czy to las, czy to rów...
W zuchwałym skoku spada z obłoków
naszej brygady przednia straż,
z góry na Niemców – ściera odmieńców
czy takich zuchów więcej znasz?!
Czy to las, czy to rów...
Ciesz się, dziewczyno, troski twe miną,
już wkrótce z kraju pierzchnie wróg –
jak deszcz majowy spadnie na głowy
powietrzna armia z górnych dróg.