Tam za lasami, za Osuchami
białe róże rozkwitały,
do żołnierzy przemawiały,
że ich smutny los.
Róże pachniały, bory szumiały,
a rodziny nie wiedziały,
tajemnicze były sprawy,
my z ochotą szli.
Jak miło spojrzeć na tych rodziców,
co swych synów wychowali,
aby wroga odegnali
z tej polskiej ziemi.
Jaki smutny gaj, bohaterski kraj,
rozchodzą się zewsząd cicho,
że znikła nasza pociecha,
dla Ojczyzny żal.
Ty, polska ziemio, jakaś krwią zlana,
już niejedna rodna matka
opłakuje swego syna,
że już nie żyje.
On już nie żyje i już nie wróci,
na próżno twe łez wylanie,
na próżno oczekiwanie,
już nie ujrzysz go.
Droga rodzino, nie smućże się, nie,
Bóg ci za to wynagrodzi,
Polska niby słońce wschodzi,
nagrodą będzie.
Nadeszła chwila, czas pożegnania,
kula piersi nam przebiła,
zostań wolna, Polsko miła,