Smutny jak czarna chmura będę,
gdy wezwie mnie do siebie Pan:
„Czas, byś przekonał się nareszcie,
czy rzeczywiście jestem tam”.
Tu palec mi Boży wskaże niebo
i drogę, którą trzeba iść.
Kto wie, czy stoi jeszcze drzewo,
z którego trumnę zrobią mi?
Kto wie, czy stoi jeszcze drzewo,
z którego trumnę zrobią mi?
Lecz nim w grobowcu się wymoszczę,
zapalę fajkę jeszcze raz
i pewnie będzie korcić troszkę,
by na wagary z trumny zwiać.
Co z tego, że się będzie gniewać
cały żałobny orszak mój?
Pogrzeb to fraszka – gorsza bieda,
gdy się na własny spóźnisz ślub,
pogrzeb to fraszka – gorsza bieda,
gdy się na własny spóźnisz ślub.
Więc zanim chór anielski wzmocnię
i nim zasiedlę obłok swój,
chcę jeszcze przedtem stracić głowę
i jeszcze raz choć wpaść pod stół,
powiedzieć komu „kocham ciebie”,
ściskając w dłoniach swych jej dłoń,
z płatków oskubać chryzantemę –
„kocha, nie kocha” całą noc,
z płatków oskubać chryzantemę –
„kocha, nie kocha” całą noc.
Niech sprawi Bóg, by wdowa po mnie
ból wielki w sercu czuła swym,
by nie musiała gryźć cebuli
chcąc nad mą trumną ronić łzy.
A potem męża mych wymiarów
niech Bóg mej żonie raczy dać,
by z moich koszul i krawatów
pożytek jeszcze jakiś miał,
by z moich koszul i krawatów
pożytek jeszcze jakiś miał.
Niech będzie panem mojej żony,
oddaję mu też cały dom,
lecz niech go ręka boska broni,
gdy źle miał będzie z nim mój kot.
Bo chociaż mściwy ja nie jestem,
wie o tym dobrze każdy tu,
lecz jeśli kotu krzywdę zrobi,
to trup, mogiła, trumna, grób,
lecz jeśli kotu krzywdę zrobi,
to trup, mogiła, trumna, grób.
I na tym kończę mój testament,
jeszcze ostatnia wola ma:
„Zamknięte, bowiem już umarłem” –
niech na mych drzwiach ktoś napis da.
I jeszcze tylko pocieszenie,
że z bólem zębów koniec już –
i się pogrążę w zapomnienie,
ludzkiego losu wspólny grób,
i się pogrążę w zapomnienie,
ludzkiego losu wspólny grób.[1]
1. |
Zespół Reprezentacyjny |
2. |
Kozłowska, Agnieszka |