Zahuczały złowieszczo polskie działa,
Błyskawicą zabłysło pasmo gór.
Głuchym rytmem wraz z niebem ziemia drżała,
Pierwszy pocisk już rozbił wraży mur.
Poszli, poszli w żelaznej tyralierze,
Naprzód, naprzód, tam Polska w słońcu lśni.
Nie wstrzymały ich spandały, ni moździerze,
Choć na kwiaty spadły pierwsze krople krwi.
Bo to nie bzy, ni gałązki rozmarynu,
Inne kwiaty kwitną w niebo wpatrzone,
Czerwone maki pod Monte Cassino
Polską krwią bohaterów zroszone.
I choć nie bzy, ni gałązki rozmarynu
Z dawnej pieśni o tęsknocie dziewczyny,
Pozostaną w pamięci te dni,
Kiedy Polak o wolność się bił.
Gdzieś daleko w ojczyźnie ukochanej,
Biedna matuś przez łzy tęsknotę śle
I w modlitwie, wśród nocy nieprzespanej,
Swego syna raz jeszcze ujrzeć chce.
Nie płacz matuś, ja idę wciąż do ciebie,
Poprzez góry, doliny, morski szlak,
A gdybym padł przykryty obcym niebem,
Szukaj wiosną gdzie kwitnie polny mak.
Bo to nie bzy, ni gałązki rozmarynu…[1]