Romantyczny wieczór, świece na stole
Opary po zjedzonej kolacji
I ona sącząca pięknymi ustami
Wino kupione na stacji
Pocałunek i puls już dostaje szału
Wybiegam odświeżyć swe ciało
Wracam na skrzydłach i przecieram oczy
Gdy widzę, co tu się stało
Dlaczego usnęłaś z otwartymi ustami
A przecież mogło być tak pięknie, tak pięknie między nami
Dlaczego zabiłaś moje cudne marzenia
Przechylając w tył głowę jak ptak do karmienia
Usiadłem golutki na brzegu tapczanu
Posiedzę tak pewnie do rana
I zerkam spode łba na piękną mą łanię
Wsłuchany w jej głośne chrapanie
Dlaczego usnęłaś z otwartymi ustami
A przecież mogło być tak pięknie, tak pięknie między nami
Dlaczego zabiłaś moje cudne marzenia
Przechylając w tył głowę jak ptak do karmienia
Wychodząc odwracam się i widzę jak na ramię
Skapuje strużka śliny z kącika twych ust
na czułe pożegnanie.[1]
1. |
Kołaczkowska, Joanna |
2. |