Zielenią się lasy,
Zielenią się pola,
Komuż cię zostawię,
Najmilejsza moja?
Zostawiam cię Bogu,
Bogu jedynemu,
A sam pójdę służyć
Królowi pruskiemu.
W polu iść, w polu stać,
W polu i nocować,
Choćby było gdzie spać,
Nie ma czem przykrywać.
Dalić nam tornistry
I mantelsak na to,
A ja biedny żołnierz
Tracę życie za to.
W polu iść, w polu stać
W polu i nocować,
Choćby było co jeść,
Nie masz w czem gotować.
Dalić nam kociołki
I pokrywy na to,
A ja biedny żołnierz
Muszę służyć za to.
Leżałem przy drodze
Jakoby zabity,
Szabla, miecz, karabin,
I ten krwią nakryty.
I mój konik bronny,
I ten poraniony,
Ja się tlo(1) oglądam
Z której padnie strony.
Nie boję się kulów,
Ni żadnych plazyrów(2),
Nie boję ja się też
Francuskich fylczerów(3).
Francuskie fylczery
Jak ostre nożyki,
Rżną kule, krew toczą,
Jak z wołu rzeźniki.
Na mojej mogile
Będą orły krakać,
Oj będąc mnie, będą
Dziewcząteczka płakać.
Nie płaczta dziewczęta,
Wrócą się chłopięta,
Po skończonej wojnie
(1) tlo – zamiast „tylko”
(2) plazyr – rana, franc. blessure
(3) francuskie fylczery – felczerzy, pochodzący z romańskiej Szwajcarii, służyli w rozmaitych armiach w pierwszej połowie XIX w.