Stwierdzono dzisiaj w szkole
Że dziecko ma smykałkę
Dlatego w przyszły wtorek
Ma zagrać na cymbałkach
Więc chwile jak z horroru
Przeżywa nasz małolat
Od rana do wieczora
Próbując zagrać „Sto lat”
Cymbałki! Ech, cymbałki!
W rodzinie spokój pękł
W cymbały rąbnąć pałką
I wydać czysty dźwięk
Cymbałki! Ech, cymbałki!
Jak łatwo popaść w gniew
Ech, ileż trzeba walki
By trafić w cymbał „F”
Smyk dzięki treningowi
Grał „Sto lat” doskonale
Lecz pech, bo się smykowi
Zachciało ćwiczyć dalej
Aby rozwijać brzdąca
W pianina rzućmy go ryzy
Więc gówniarz od miesiąca
Katuje „Dla Elizy”
Pianino! Ech, pianino!
Wyobraź sobie sam
Krok w krok drobi rodzina
W rytm wygrywanych gam
Pianino! Ech, pianino!
Wuj zęby w ścianę wgryzł
Ech! Długie dni upłyną
Nim zabrzmi akord „Cis”
Po roku babcia szczodra
Oczęta mrużąc chytrze
Spytała: „Lubisz pograć?
To masz tu, wnusiu, skrzypce!”
I w zimnej wodzie studzisz
Nerwy napięte do granic
Gdy urwis przez sześć godzin
Piłuje „Panie Janie”
Skrzypeczki! Ech, skrzypeczki!
Ech! Smyczkowa ich mać!
Szczylowi dać wódeczki
Byleby przestał grać
Skrzypeczki! Ech, skrzypeczki!
Styropian rżnie po szkle
Co za cholerne dziecko
Ćwiczące górne „C”
Jak cicho by się żyło…
Ba! Lecz pasja muzyczna
Dziś dziecko pożyczyło
Gitarę elektryczną
Z nową w sercu otuchą
Wzmacniacz włączył jak trzeba
I wszyscy muszą słuchać
Jak gra „Schody do nieba”
Gitara elektryczna
Zgrzyt, pisk i grzmot i jęk
Ech! Linio melodyczna
Gdzież podział się twój wdzięk?
Elektryczna gitara
Z mocą tysiąca Watt
Cóż zrobił ci twój stary
Że dręczysz go aż tak?
Wreszcie radość i chwała
Cisza w formie prezentu
Smykowi się odwidziało
Stwierdził, że brak talentu
Wybuch euforii w domu
Mama ze szczęścia załka
Talentu brak był wiadomy
Od razu przy cymbałkach
Talencie! Ech, talencie!
Tyś niepojęty cud
Na nic praca i chęci
Gdy cię poskąpił Bóg
Talencie! Ech, talencie!
Ty męcz, ty, duś, ty gnieć
Uprawiać cię zawzięcie
Byleby ciebie mieć![1]
1. |
Lipnicki, Arkadiusz |
2. |
Kozłowska, Agnieszka |