Muszę was ostrzec, że już za chwilę mój śpiew wasze serca wzruszy
Eh kobiety żal mi waszych tapet bo łzy wam zapaprzą tuszem
Z rzęs puści klej,
Chustkę miej
Lub wiej
Czule z finezją, słowa lecą jak mewy nad fal przyjściem/lśnieniem
Nuty drgają w takt wzruszonych warg dygocących jak liście/cienie
czas by trysły łzy
o Jezu już płyną mi
wzruszenie, omdlenie i spazm
Jak mocny łzawiący gaz
Po co brać się w garść
Kobiecość Ci może spaść
Więc teraz się otwórz i rycz
A ja tu zapalę znicz
Ej faceci co jest rozklejacie się jak jakieś zwykłe baby
Twardziel krew ma na wardze nie łzy, nie łzy…
Macho nigdy nie płaczą, to wstyd!
Jestem couchem wyplączę was z pęt, z tych pęt, z tych wstręt – nych smęt….
Czas by zagryźć łzy
Nie zezuj, patrz w oczy mi!
Dwie pompki, trzy fajki i luz
Weź to na klatę nie biust
Chłopie weź się w garść
Libido Ci może spaść
Się rozwal w fotelu i chrap
Wszak to nas różni od bab![1]
1. |
Szpak, Ścibor |
2. |