Szósta trzydzieści pośpieszny, poniedziałek, barwny tłum
Z nadzieją na jutro lepsze, do stolicy, szklanych biur
Siatka słoików od matki, cały tydzień można jeść,
Jeszcze chwila na gadki, szmatki, i już w pociąg wsiadasz, cześć!
Jak trybik w maszynie, jak mrówka we mgle
O każdej godzinie plan pracy i cel
Terminarz zapinasz, i wyścig na czas
Doganiać, wygrywać, nie zdążysz to pas
Polując na sukces, i mając się luźno
By wreszcie coś zacząć, bo późno
Gdzieś w wynajętym mieszkaniu, są samotni jak ten pies
Nie chcą z nikim żyć na stałe, życie z kimś to ciągły stres
Wciąż brakuje czasu na szczęście, w miejsce śmiechu grzeczny gest
Każdy kartę ma ze zdjęciem, i na prawko zdany test
Jak trybik w maszynie, jak mrówka we mgle
O każdej godzinie plan pracy i cel
Terminarz zapinasz, i wyścig na czas
Doganiać, wygrywać, nie zdążysz to pas
Polując na sukces, i mając się luźno
By wreszcie coś zacząć, bo późno
Dni, tygodnie, potem lata, nagle pierwszy siwy włos
Jest już własna niezła chata, jest uczciwy własny grosz
W poniedziałek na peronie, lokomotyw słychać gwizd
Serce raczej już nie płonie, ale za to czysty zysk
Jak trybik w maszynie, jak mrówka we mgle
O każdej godzinie plan pracy i cel
Terminarz zapinasz, i wyścig na czas
Doganiać, wygrywać, nie zdążysz to pas
Polując na sukces, i mając się luźno
By wreszcie coś zacząć, bo późno[1]
1. |
Kabaret Koń Polski |
2. |