Tytuł: |
Kiler |
Autor słów: |
|
Autor muzyki: |
|
Data powstania: |
1997 |
Przypomnijmy. Zimą 1997 r. Elektryczne Gitary miały na liście bestsellerów radiowej „Trójki” swój pierwszy przebój Numer Jeden, piosenkę „Co ty tutaj robisz?”. Wpadająca w ucho żwawa melodia opatrzona była tekstem, jakby tu powiedzieć, egzystencjalnym. Jego autor Kuba Sienkiewicz był na życiowych rozstajach i musiał podjąć ważne decyzje, dokładniej odpowiedzieć na tytułowe pytanie. Rozterki owe przelał na papier, zaś piosenka poprzez głośniki radioodbiorników poniosła je w świat.
W tym samym mniej więcej czasie reżyser Juliusz Machulski przygotowywał się do realizacji swojego kolejnego filmu zatytułowanego „Kiler”. Pamiętają Państwo? Komedia omyłek, w której taksówkarz Jurek Kiler zostaje wzięty za płatnego mordercę, uwikłany w najrozmaitsze zabawne a i tragikomiczne sytuacje. Machulski po sukcesie obrazu „Vabank”, zdawał sobie sprawę z tego jak istotną dla poza ekranowego życia filmu jest chwytliwa muzyka, a tu los właśnie taką mu podsuwa. Skojarzenie było oczywiste. Przecież pytanie „co ty tutaj robisz?” wisi nad widzami przez cały czas oglądania „Kilera”. Postanowił wyjednać zgodę autora na wykorzystanie piosenki na ścieżce dźwiękowej.
Nawet nie musiał się specjalnie daleko fatygować. Na terenie warszawskiej wytwórni filmowej „Czołówka”, w studio „Sonoria” zespół Elektryczne Gitary nagrywał utwór „Tańczmy do końca” do obrazu „Spona” reżyserowanego przez Waldemara Szarka. W takich okolicznościach doszło do pierwszego i jak się okazuje decydującego spotkania obu panów.
Nie miałem żadnych obiekcji, aby udostępnić Juliuszowi piosenkę, opowiada Kuba Sienkiewicz. Odebrałem to nawet jako wyróżnienie. Twórca takich przebojów jak „King Size”, „Seksmisja”, czy „Vabank” zwraca się do mnie z prośbą, to było coś.
Nie przewidywał wtedy, że przyjdzie im razem pracować i to przy dwóch kolejnych produkcjach. Musiał jednak skromny, utalentowany autor przypaść reżyserowi do gustu, bowiem wkrótce otrzymał telefon z prośbą o następne spotkanie. Machulski przyniósł na nie... scenariusz filmu z prośbą, żeby po przeczytaniu Kuba zastanowił się nad piosenką wiodącą, dotyczącą już bezpośrednio treści filmu.
Scenariusz był bardzo ciekawy i inspirujący, mówi autor. Jeśli scenariusz się dobrze czyta, to nie sposób nie napisać fajnego tekstu piosenki. Tak, z całą pewnością to, co przyniósł mi reżyser sprawiło, że nie miałem żadnych kłopotów z ułożeniem słów. W ogóle nie uznaję czegoś, co się nazywa „męką twórczą”, jeśli coś jest wymęczone, przyszło z trudem to na ogół do niczego się nie nadaje. Jeśli piosenka nie powstanie od razu, za jednym zamachem, to nie ma szans na to by stać się przebojem. Ja jestem muzycznym samoukiem, komponuję przy gitarze. Myślę, że wielki wpływ na harmonię, melodię, ma język, mowa w jakiej wypowiada się słowa. Jeśli chce się, żeby piosenka nie była męcząca, łatwo wchodziła w ucho, to trzeba się poddać językowi. On „podpowiada” pewne rozwiązania. Ale generalnie chodzi o to, żeby słuchacza nie męczyć. Stawiam się w położeniu słuchającego i pisząc piosenkę staram się nie „robić mu tego, co mnie nie miłe”. Tak też było z piosenką „Kiler”. Jeśli tekst, melodia i pomysł na interpretację przychodzą razem, są wynikiem pewnego impulsu, to jest szansa, że piosenka się obroni, zostanie na dłużej.
Ta zasada sprawdziła się i w naszym przypadku. Reżyser od razu zaakceptował utwór i wystąpił z kolejną propozycją. Kuba Sienkiewicz napisze, a Elektryczne Gitary zagrają całą muzykę ilustracyjną do filmu. Pisałem pod już wstępnie zmontowane sceny – mówi kompozytor. To przyjemna i dosyć prosta robota. Dostarczyliśmy mnóstwo materiału, który można było przycinać, wyciszać, sklejać. Udało się na tyle, że dostaliśmy także propozycję przy kręceniu drugiej części „Kilera”.
To nie jedyna korzyść ze współpracy z Juliuszem Machulskim. W ramach przyjaźni zrealizował on teledysk z Elektrycznymi Gitarami w rolach głównych. Na YouTube ma już prawie 400 tys. wejść[2].
1. |
|
2. |
Halber, Adam |
3. |
http://www.angora.pl |
4. |
http://www.elektrycznegitary.pl |