Tytuł: |
Najwięcej witaminy |
Autor słów: |
|
Autor muzyki: |
Plotka dodała tej piosence nieco aferalnego posmaku. Podobno rząd ówczesnej Czechosłowacji miał nawet złożyć oficjalną notę dyplomatyczną, bo oto publicznie wyśmiewa się piękny język Hrabala i Wojaka Szwejka. Nie jest to prawda, choć sam autor przyznaje, że pewne kłopoty z piosenką miały miejsce. Kiedy już było wiadomo, że została zakwalifikowana do konkursu w Opolu interweniował sam dyrektor artystyczny festiwalu, Zbigniew Napierała.
– Panie Andrzeju, zagadnął Rosiewicza, miła ta pańska piosenka, ale czy mógłby pan przemyśleć tekst. Wie Pan, po co zaostrzać stosunki z NRD? Po co śpiewać, że „....przy dziecku.... po niemiecku”?
Przechodził właśnie Jonasz Kofta. Lekko podhumorzony.
– O dobrze, że jesteś, mówi Rosiewicz, doradź coś, bo pan Zbyszek sugeruje, żeby zmienić tekst i wykreślić słowa „ w kuchni przy dziecku, po niemiecku”.
– Można to zmienić, pogardliwie nadął się poeta, ale wtedy trudno mówić o sztuce.
Takie to było gorące lato 1980-go. Byle iskra mogła wywołać wybuch. Nawet błahy tekst, wesołej piosenki.
Zanim jednak trafiła do Opola, trzeba było ją napisać.
To było pod koniec 1979, albo na początku 1980 r., wspomina Andrzej Rosiewicz. Występowałem z zespołem Perfect w Chicago, w klubie Milford Lounge. Dancingowy lokal polonijny coś chyba na siedemset osób. Perfect, jeszcze wtedy bez Grześka Markowskiego, gra do tańca muzykę disco, ja z gitarką rozśmieszam, robię jakieś przerywniki. Ponieważ byłem w Stanach, kraju rewii, a moim marzeniem było robić rewiowe widowiska, to kiedy zobaczyłem szesnaście kelnerek, młodych dziewczyn, tak samo ubranych w te stroje z napisem „Milord Lounge”. No to już jest balet. W pewnym momencie odkładają tace i wychodzą na parkiet, a parkiet jest ogromny. Słowem, można startować. I wtedy, a to były urodziwe Polki, przyszło mi do głowy, że „najwięcej witaminy mają polskie dziewczyny” , a potem jakoś poszło. Szwedki, Niemka, Czeszka. Miałem rewiowy numer, ale nie było czasu, ani sposobu, żeby w tym Chicago to zrealizować. No bo potrzebny jest czas na opracowanie choreografii, duża orkiestra, a ja miałem ewentualnie Perfect.
Kawałek skończyłem i po powrocie do Polski, pamiętam, jechałem samochodem z Ewą Stramską dziennikarką z Wrocławia i zaśpiewałem jej tą piosenkę, a ona mówi „to jest pierwsze miejsce w Opolu”.
Jak już państwo wiedzą piosenka na festiwalu się znalazła. Andrzej Rosiewcz zadbał o odpowiednią oprawę, nastrój i jak zwykle wszystkich zaskoczył. Ja duchowo, mówi artysta, jestem jakby z przedwojnia. Kocham te słodkie melodie, tak jak moi rodzice. Więc jako dziecko tego słuchałem i byłem zachwycony harmonią, tym brzmieniem. Uwielbiałem rewelersów.
I to uwielbienie postanowił przekazać publiczności. Wynalazł gdzieś ostatniego żyjącego członka słynnej Czwórki Szacha. Chórku rewelersów. Ten skrzyknął jeszcze trzech kolegów i w klubie Stodoła, zaczęły się przygotowania do wspólnego występu. To był pomysł sam w sobie oryginalny, ale nie byłby sobą Andrzej Rosiewicz, gdyby nie spłatał figla publiczności. Otóż oniemiała widownia zobaczyła czterech mocno starszych panów, wchodzących na scenę w... szlafrokach. Widzowie, na „dzień dobry” byli kupieni, a gdy dobiegły końca ostatnie takty utworu, wybuchała owacja. No i jury przyznało piosence główną nagrodę, a jeden z jego członków, mistrz jazzowej aranżacji Andrzej Trzaskowski gratulował Rosiewiczowi słowami: bardzo dobrze „leży” ta muzyka z tekstem.
I tak, do historii polskich powiedzeń wprowadziło się określenie „najwięcej witaminy, mają polskie dziewczyny”[2].
1. |
|
2. |
Halber, Adam |
3. |
http://www.angora.pl |