Żółte kalendarze

Zgłoszenie do artykułu: Żółte kalendarze

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych przez Ośrodek Kultury „Biblioteka Polskiej Piosenki” zgodnie z Rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE i ustawą o ochronie danych osobowych z dnia 10 maja 2018 (Dz. U. poz. 1000), w celu wymiany informacji z zakresu polskiej pieśni i piosenki. Wymiana informacji będzie się odbywać zarówno za pośrednictwem niniejszego formularza jak i bezpośrednio, w dalszym toku spraw, redaktora bazy danych, prowadzącego korespondencję z właściwego dla niego adresu mailowego.
Administratorem danych jest Ośrodek Kultury „Biblioteka Polskiej Piosenki” z siedzibą w Krakowie przy ulicy Krakusa 7. Wszelkie dokładne informacje o tym jak zbieramy i chronimy Twoje dane uzyskasz od naszego Inspektora Ochrony Danych Osobowych (iodo@bibliotekapiosenki.pl).
Wszystkim osobom, których dane są przetwarzane, przysługuje prawo do ochrony danych ich dotyczących, do kontroli przetwarzania tych danych oraz do ich uaktualniania, usunięcia jak również do uzyskiwania wszystkich informacji o przysługujących im prawach.

Tytuł:

Żółte kalendarze

Tytuł (angielski):

Yellow calendars

Autor słów:

Miller, Jerzy

Autor muzyki:

Korzyński, Andrzej

Data powstania:

1965

Informacje

Andrzej Korzyński pobierał nauki w warszawskim konserwatorium. To były poważne studia, na wydziale kompozytorskim i dyrygentury. Zajęty interpretacją skomplikowanych partytur BeethovenaMozarta, był jakby dźwiękochłonną szybą oddzielony od rzeczywistości. Do czasu. Najpierw poznał uroki życia estradowego. Zaproponowano mu wakacyjne akompaniowanie kabaretowi Manekin. To był grupa aktorów z teatru STS, która zdobyła nawet sporą popularność. Jednak tsunami, które miało „przemeblować” życie kompozytora nastąpiło w 1963 r. w Paryżu, dokąd wybrał się z przyjacielem swoim, Andrzejem Żuławskim. Tam kupił płytę Raya Charlesa i jak sam powiada jak się człowiek na ten haczyk dał złapać, to go potem ciągnęli, aż wyciągnęli na brzeg.

Owym brzegiem miał się okazać założony przez Korzyńskiego zespół Ricercar 64. Dziwny był to twór. Łączył stylistykę muzyki poważnej z synkopowanymi rytmami. Utwory brzmiały jakby były granymi na klawesynie preludiami, ale w big beatowym stylu.

Drugi haczyk na Andrzeja Korzyńskiego zarzucił profesor Kurkiewicz z Państwowej Wyższej Szkoły Muzycznej. Otóż miał on kontakt z władzami Zrzeszenia Studentów Polskich, a te szukały kandydata na szefa radiowego „Studenckiego Magazynu Muzycznego”. Propozycję złożono naszemu bohaterowi, a on z niej skorzystał. Lansował więc początkujące studenckie gwiazdy, ale mając do dyspozycji studio, mógł „zaoszczędzić czas”, na tyle, aby zmieścić nagrania swojego zespołu. Nagrania, które wkrótce zaczęły pojawiać się na antenie. Chętnie korzystali z nich tak zwani „oprawcy muzyczni”. Były to bowiem utwory instrumentalne, stonowane, nie dominujące nad treścią audycji. Z drugiej strony na tyle charakterystyczne, że stały się łatwo rozpoznawalne. I popularne.

Jak się stały popularne – mówi Andrzej Korzyński, zaczęły się namowy, żeby może jakiegoś wokalistę dokooptować. Z racji swojej pracy często odwiedzałem festiwale i przeglądy studenckie. Teraz oprócz rejestrowania ich na taśmie doszło poszukiwanie solisty. No i tak się złożyło, że w Lublinie usłyszałem Piotrka Szczepanika. Śpiewał piosenkę „Kolega słońce” i był tak fantastyczny, tak odbiegał od innych wykonawców, tak fajnie wyglądał, do tego ta jego liryka w głosie, oszczędność w gestach. No wyróżniał się zdecydowanie. Powiedziałem mu, że mam taki zespół, okazało się, że wiedział o co chodzi i szukam wokalisty. I, czy jak miałbym dla niego piosenkę, to czy by ją zaśpiewał.

Z kronikarskiego obowiązku należałoby napisać, że Piotr Szczepanik trochę inaczej to spotkanie zapamiętał. Według niego miało ono miejsce w Zagrzebiu, na festiwalu teatrów studenckich i nie zakończyło się żadną propozycją ze strony „Korzenia”. Co by nie mówić kompozytor jednak upatrzył sobie pana Piotra i rozpoczęło się poszukiwanie repertuaru.

Miałem taki utwór instrumentalny z wokalizą, którą wykonywała Marta Przybora (Córka Jeremiego – przyp. red.). – mówi Andrzej Korzyński, kiedy trafił na antenę zaczepił mnie Witek Pograniczny i mówi

– słuchaj, to jest świetny materiał na piosenkę. Tu jest taki poeta nazywa się Jurek Miller, poznam was z sobą, pogadajcie.

Pogadali, poeta dostał „rybkę” i przyniósł tekst, który... nie zachwycił kompozytora.

Na początku – wspomina wydał mi się taki za mało „piosenkowy”. Mało traktował o miłości, jakiś taki był smutnawo-sentymentalny. Potem jednak przekonałem się, że jest w nim głęboka treść, że mówi o przemijaniu, o tym, żeby nie żyć przeszłością, żeby patrzeć w przód, nie oglądać się za siebie. Zresztą zderzony z tą nostalgią, jaką miał w głosie Piotr, okazał się być absolutnie „na miejscu”.

Piotr Szczepanik: kiedy zadzwonił Andrzej miał dla mnie dwie propozycje. Oprócz „Żółtych kalendarzy” mieliśmy nagrać „Zabawę podmiejską”. Przyjeżdżałem do Warszawy i na ul. Poznańskiej przy fortepianie szlifowaliśmy interpretację. Lubię pracę z kompozytorem, a ta naprawdę wiele mi dała. Do nagrania doszło w radiowym studio na Myśliwieckiej, pamiętam dokładną datę, 4 stycznia 1965 r.

Już w studio – mówi Andrzej Korzyński, powiedziano nam, że to jest niezłe i znacznie odbiega od tego co się na co dzień gra. Witek (Pograniczny) wziął utwór do Radiowej Piosenki Miesiąca i pamiętam te wory z głosami, które zalegały redakcję po sufit, przerażenie, że trzeba to zliczyć. Do tamtej pory przychodziło kilka tysięcy głosów, a tu nagle na same „Kalendarze” wysłano… 60 tysięcy listów.

I tak zaczęła się kariera Piotra Szczepanika i piosenki, która w noworocznym okresie od lat namawia:

wróć do krainy marzeń, gdzie zawsze wiosna trwa[1].

Bibliografia

1. 

Halber, Adam
Żółte kalendarze, „Angora” nr 1/2011 (http://www.angora.pl), Wydawnictwo Westa-Druk, Łódź 2010.

2. 

Korzyński Andrzej, Miller Jerzy, Żółte kalendarze, Kraków, Polskie Wydawnictwo Muzyczne, 1965