Nazwisko: |
Trzebiński, Andrzej |
Pseudonim: |
Późny, Paweł |
Łomień, Stanisław |
|
Jarociński, Andrzej |
|
Data urodzenia: |
27 stycznia 1922 |
Miejsce urodzenia: |
Radgoszcz (koło Łomży) |
Data śmierci: |
12 listopada 1943 |
Miejsce śmierci: |
Warszawa |
Pochodził z rodziny ziemiańskiej. Dzieciństwo spędził w Komierowie, gdzie jego ojciec administrował majątkami hrabiego Komierowskiego. Uczęszczał do Gimnazjum i Liceum im. Tadeusza Czackiego w Warszawie. Pierwsze wiersze zamieszczał w uczniowskim pisemku „Promień Szkolny”. Świadectwo dojrzałości uzyskał już na tajnych kompletach w 1940 r. Następnie podjął studia na Wydziałach Polonistyki i Slawistyki tajnego Uniwersytetu Warszawskiego. Był współzałożycielem i trzecim w kolejności (po zamordowanym Bronisławie Onufrym Kopczyńskim i Wacławie Bojarskim) redaktorem naczelnym konspiracyjnego pisma literackiego „Sztuka i naród”. Gdy obejmował stanowisko naczelnego redaktora „SiN”, miał zaledwie 20 lat. Jego dorobek poetycki jest stosunkowo skromny, młody pisarz sporo czasu poświęcił publicystyce oraz działalności politycznej, jednak wydane przez „Pax” (w 1970 i 1972 r) dwa tomy pt. Aby podnieść różę... i Kwiaty z drzew zakazanych wskazują na znaczną liczbę utworów napisanych przez Trzebińskiego w ciągu zaledwie trzech lat w okresie wojennym. Jest to głównie proza: powieść, fascynujący pamiętnik oraz dramat Aby podnieść różę, ale są także przekłady, fraszki, wiersze i piosenki. Prócz Wymarszu Uderzenia napisał jeszcze dzieło Ojczyzna wzywa nas do boju, a także Piosenkę o Teresie (pełny tekst opublikowano po raz pierwszy w tomie Aby podnieść różę..., s. 82–83) i nie dokończone Na śniadanie dają nam pobudkę. Został rozstrzelany w czasie publicznej egzekucji na Nowym Świecie. Na liście skazanych figurował pod fałszywym nazwiskiem Andrzej Jarociński, na które miał wystawioną Kennkartę[1].
Lesław M. Bartelski w artykule Wierzyli, że zwyciężą („Sztandar Młodych”, Wydanie niedzielne, 25–27 czerwca 1982), mówiąc o narodzinach nowego pokolenia literackiego, użył sformułowania: „Ale za największą stratę uważam śmierć Andrzeja Trzebińskiego. W okresie, kiedy się z nim stykałem, powiem szczerze, nie doceniałem go. Dopiero po wyzwoleniu zapoznałem się dzięki jego siostrze, Zofii Nagabczyńskiej z całością dorobku Łomienia i mogę oświadczyć bez przesady, że straciliśmy geniusza”[2].