Zgłoszenie do artykułu: Albatros

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych przez Ośrodek Kultury „Biblioteka Polskiej Piosenki” zgodnie z Rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE i ustawą o ochronie danych osobowych z dnia 10 maja 2018 (Dz. U. poz. 1000), w celu wymiany informacji z zakresu polskiej pieśni i piosenki. Wymiana informacji będzie się odbywać zarówno za pośrednictwem niniejszego formularza jak i bezpośrednio, w dalszym toku spraw, redaktora bazy danych, prowadzącego korespondencję z właściwego dla niego adresu mailowego.
Administratorem danych jest Ośrodek Kultury „Biblioteka Polskiej Piosenki” z siedzibą w Krakowie przy ulicy Krakusa 7. Wszelkie dokładne informacje o tym jak zbieramy i chronimy Twoje dane uzyskasz od naszego Inspektora Ochrony Danych Osobowych (iodo@bibliotekapiosenki.pl).
Wszystkim osobom, których dane są przetwarzane, przysługuje prawo do ochrony danych ich dotyczących, do kontroli przetwarzania tych danych oraz do ich uaktualniania, usunięcia jak również do uzyskiwania wszystkich informacji o przysługujących im prawach.

Wariant 1

Strzałka

Na manewry do San Marka

Przypłynęła marynarka,

przypłynęły liczne statki,

hen z dalekich, sinych mórz.

A że knajpa była sławna

u starego ojca Pawła,

więc tam spieszy pięciu chłopców z Albatrosa.

A ten pierwszy to był chudy,

a ten drugi miał łeb rudy,

a ten trzeci to tak lubił wódę chlać.

A ten czwarty był obdarty

i miał w górę nos zadarty,

i spryt, że mógł z czartem o swe życie grać.

A ten piąty był najmłodszy

i w miłości był najsłodszy.

I miał oczy jak diamenty czarne dwa.

Jasnowłosa, ciemnowłosa,

śni o chłopcach z  Albatrosa,

z Albatrosa, bo tak statek ich się zwał.

A miał stary ojciec Paweł

córkę dziwnie niełaskawą,

piękną Kachnę; oczy jej błądziły w dal.

Aż pewnego dnia ujrzała,

strach powiedzieć: pokochała

wszystkich naraz pięciu chłopców z „Albatrosa”.

I pierwszego, co był chudy,

i drugiego, co był rudy,

i trzeciego, co tak wódę lubił chlać,

i czwartego, co obdarty,

co miał w górę nos zadarty

i spryt, że mógł z czartem o swe życie grać.

I piątego, co najmłodszy,

co w miłości był najsłodszy,

co miał oczy jak diamenty czarne dwa...

Kocha Kachna jasnowłosa

pięciu chłopców z „Albatrosa”,

z „Albatrosa”, bo tak statek ich się zwał.

Odpłynęli chłopcy nagle,

znikły w dali białe żagle,

płacze Kachna, morze gorzkie od jej łez...

A wtem z dala mkną sygnały,

że „Albatros” wpadł na skały

i zatonął wraz z załogą całą swą.

I z tym pierwszym, co był chudy,

i z tym drugim, co był rudy,

i z tym trzecim, co tak wódę lubił chlać,

i z tym czwartym, tym obdartym,

co miał w górę nos zadarty,

co mógł z czartem o swe życie w kości grać.

I z tym piątym, tym najmłodszym,

co w miłości był najsłodszy,

co miał oczy jak diamenty czarne dwa...

Płacze Kachna jasnowłosa

za chłopcami z „Albatrosa”,

z „Albatrosa”, bo tak statek ich się zwał...[1]

Wariant 2

Strzałka

Na manewry do Saint Marka

Przypłynęła marynarka,

Przypłynęła hen z dalekich, obcych mórz,

A że knajpa była sławna

U starego ojca Pawła,

Więc tam spieszy pięciu chłopców z „Albatrosa”.

I ten pierwszy, co był chudy...

I ten drugi, co był rudy,

I ten trzeci, co bez przerwy wódę chlał...

I ten czwarty, ten obdarty,

Co miał w górę nos zadarty,

Co mógł z czartem o swą duszę w kości grać!

I ten piąty, ten najmłodszy,

Co w miłości był najsłodszy,

Co miał oczy jak diamenty czarne dwa!

Pięciu dzielnych wilkołaków,

Z „Albatrosa” pięć chłopaków,

Z „Albatrosa”, bo tak statek ich się zwał!

A miał stary ojciec Paweł

Córkę dziwnie niełaskawą,

Piękną Lili, co nie chciała chłopców znać,

Aż pewnego dnia ujrzała,

Strach powiedzieć, pokochała

Wszystkich naraz pięciu chłopców z „Albatrosa”.

I pierwszego, co był chudy...

...

Kocha Lili złotowłosa

Pięciu chłopców z „Albatrosa”...

Z „Albatrosa”, bo tak statek ich się zwał!

Odpłynęli chłopcy nagle,

Znikły w dali białe żagle,

Płacze Lili, morze gorzkie od jej łez.

A wtem z dala mkną sygnały,

Że „Albatros” wpadł na skały,

Zatonęło pięciu chłopców z „Albatrosa”.

I ten pierwszy, co był chudy...

...

Płacze Lili złotowłosa

Za chłopcami z „Albatrosa”...

Z „Albatrosa”, bo tak statek ich się zwał![2]

Bibliografia