Wariant 1
StrzałkaDzisiaj bal u weteranów – każdy zna tych panów
U nich przy niedzieli jest zabawy wieli
Towarzystwo bierze za to czterdzieści halerzy
Każdy przyzna szczerze – niewiele to.
A muzyczka ino, ino, a muzyczka rżnie,
Bo przy tej muzyczce goście bawią się.
Czy to męska czy to damska, czy też jaka jest
Byle ino grała fest, a fest.
Maniuśka, moja Maniuśka, chodźże ze inną rwać jabłuszka,
Maniuśka, moja Maniuśka, chodźże ze mną jabłka rwać.
A tam w kącie pan Bazyli przeprasza na chwili
Bo mu gacie pękli na samiuśkim tyli,
Nic agrafka nie pomoże ani klej nie chwyci
Bo się gołe świci fest w a fest.
A muzyczka...
W drugim kącie lafirynda – malowane lica
Po sali się szwenda i szuka kibica.
Ale ona go nie znajdzie, bo ona biedaczka
Pójdzie do Babeczka na szmelc, na szmelc.
A muzyczka...
Wielki amant pan Walenty, za całe trzy centy
Kupił czekolajdy Mańci na prezenty.
I tak czule do niej gada: „Niech Mańka zajada,
Bo czekolajda od Wiedla jest”.
A muzyczka...
A tam w rogu jakaś szarża wielce się obraża
„Toż ja nam nagniotki, niech no pan uważa,
Bo nie będę pytał wieli, tylko w mordę strzeli
Ty cywilne cieli, ta jej, ta fest”.
A muzyczka...
O północy się zjawili jacyś dwaj cywili.
Mordy odrapane, włosy jak badyli,
Nic nikomu nie mówili, wszystkim przyłożyli,
Fest po mordach bili, ta jej, ta fest.
A muzyczka...[2]
Wariant 2
StrzałkaDzisiaj bal u weteranów,
każdy zna tych panów,
bo tam co niedziela
jest zabawy wiela.
Choć komitet za wstęp bierzy
czterdzieści halerzy,
ale wyznać szczery
co wart ta, joj.
A muzyczka, ino, ano,
a muzyczka rżnie,
bo przy tej muzyczce
goście bawią się.
Wszystko jedno czy to męska,
czy to damska jest,
byle tylko rżnęła
fest a fest.
A tam znowu jakiś frajer
wielki pieniądz traci,
trzy kolejki piwa,
przy bufecie płaci.
Ty do niego ani słowa,
naj ci Bóg zachowa,
bo on z Łyczakowa jest, ta joj.
A muzyczka, ino, ano...
A tam znowu jakaś szarża
mocno się obraża,
bo ja mam nagniotki,
naj no pan uważa.
Idź-że, idź, nie gadaj wiele,
ty cywilne ciele,
bo cię w mordę strzelę,
ta już, ta joj.
A muzyczka, ino, ano...
O północy się zjawili
jacyś dwaj cywili,
mordy podrapane,
włosy jak badyli.
Nic nikomu nie mówili,
ino w mordy bili
i bal zakończyli,
ta już, ta joj.
A muzyczka, ino, ano...[3]
1. |
|
2. |
Brojacz, Władysław, Krzemień, Krzysztof, Królikowski, Jacek, Karczma piwna, czyli huczne spotkanie Gwarków i Fuksów Instytutu Górnictwa Naftowego i Gazownictwa – Kraków, Kraków, Związek Socjalistycznej Młodzieży Polskiej przy Instytucie Górnictwa Naftowego i Gazownictwa, 1980, nr 20. |
3. |
Wójcicki Antoni, Cieślak Antoni, Polskie pieśni i piosenki: śpiewnik polski, Warszawa, Wydawnictwo Polonia, 1989, s. 163, 164. |
4. |
http://www.mariuszbogdanowicz.pl/ |