Black and white

Zgłoszenie do artykułu: Black and white

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych przez Ośrodek Kultury „Biblioteka Polskiej Piosenki” zgodnie z Rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE i ustawą o ochronie danych osobowych z dnia 10 maja 2018 (Dz. U. poz. 1000), w celu wymiany informacji z zakresu polskiej pieśni i piosenki. Wymiana informacji będzie się odbywać zarówno za pośrednictwem niniejszego formularza jak i bezpośrednio, w dalszym toku spraw, redaktora bazy danych, prowadzącego korespondencję z właściwego dla niego adresu mailowego.
Administratorem danych jest Ośrodek Kultury „Biblioteka Polskiej Piosenki” z siedzibą w Krakowie przy ulicy Krakusa 7. Wszelkie dokładne informacje o tym jak zbieramy i chronimy Twoje dane uzyskasz od naszego Inspektora Ochrony Danych Osobowych (iodo@bibliotekapiosenki.pl).
Wszystkim osobom, których dane są przetwarzane, przysługuje prawo do ochrony danych ich dotyczących, do kontroli przetwarzania tych danych oraz do ich uaktualniania, usunięcia jak również do uzyskiwania wszystkich informacji o przysługujących im prawach.

Tytuł:

Black and white

Autor słów:

Cygan, Jacek

Autor muzyki:

Skawiński, Grzegorz

Data powstania:

1985

Informacje

W 1985 r. kariera zespołu Kombi pędziła w zawrotnym tempie. Wyjazdy zagraniczne, koncerty, nagrody, festiwale, wreszcie prawie co rok wydawana płyta. No i teraz ostro szły prace nad czwartym albumem. O rozwoju grupy niech świadczą dwa fakty. Po pierwsze basista Waldemar Tkaczyk pokazał, że i on potrafi napisać przebój, co zmaterializowało się w postaci piosenki Nasze rendez-vous, poza tym do grona współpracowników dołączył mający już znaczącą pozycję na rynku, autor tekstów Jacek Cygan.

Poznaliśmy się z Jackiem w jakichś przypadkowych okolicznościach i jak to zwykle na imprezie zaczęliśmy rozmawiać – wspomina Grzegorz Skawiński. Okazało się, że jest nie tylko bardzo sprawnym twórcą, ale też fantastycznym, uroczym człowiekiem. Padła propozycja zrobienia czegoś razem. Pracujemy w ten sposób, że najpierw zawsze powstaje muzyka i to nie sama melodia, ale utwór jest w pełni zaaranżowany i nagrany bez wokalu. W takiej formie trafia do autora. Jacek dostał takie demonstracyjne nagrania, z których, co sprawiło mi sporo satysfakcji, wybrał moją kompozycję, znaną dziś jako „Black and white”. Od jakiegoś czasu myśleliśmy o tym, żeby zróżnicować nieco poetykę naszych piosenek i oto pojawił się ktoś, kto mógł nam w tym pomóc.

Trzeba przyznać, że przy okazji tego utworu wiele rzeczy zdarzyło się „pierwszy raz”. Pojawienie się Jacka Cygana, już państwu opisałem, ale zastosowanie po raz pierwszy w polskim nagraniu samplera, wywołało prawdziwy szok, szczególnie wśród tak zwanej branży. Po którymś wyjeździe na koncerty dla polonii w Berlinie Zachodnim, Sławek Łosowski, klawiszowiec Kombi, przywiózł urządzenie, które było wtedy najnowszym, ale i najbardziej poszukiwanym gadżetem muzycznym. Pozwalało ono na podporządkowanie klawiszom dowolnego dźwięku. Na przykład szczekania psa, samochodowego klaksonu, przy użyciu których można było wygrywać melodię. W Black and white, „pod klawiszem” znalazło się słówko „black”, które już nie jako głos wokalisty, a jako dźwięk pojawia się w nagraniu.

Ale tak naprawdę PIERWSZY RAZ (pisane drukowanymi literami) nastąpił na skutek pewnego splotu przypadków. Grzegorz Skawiński wspomina, że do znamiennego spotkania doszło podczas odbierania jakichś nagród,Jacek Sylwin, ówczesny menedżer Kombi, zaklina się, że miało ono miejsce w nieco innych okolicznościach i przywołuje na świadka Wojtka Korzeniewskiego znanego na wybrzeżu działacza muzycznego.

Lecieliśmy do Warszawy całą grupą – opowiada. Na pokładzie okazało się, że jednym z pasażerów jest Julek Machulski, a nam przypadły sąsiednie miejsca. Julek już wtedy opromieniony sławą „Seksmisji” i pierwszej części „Vabank”, okazał się bardzo sympatycznym człowiekiem, ale co najważniejsze dał mi na pożegnanie wizytówkę i zapewnienie w rodzaju „chłopaki, gdyby co… to wiecie…”.

To „gdyby co” nie dawało spokoju SylwinowiKorzeniewskiemu. Mieć w ręce taki kontakt, takie zapewnienie i nie wykorzystać go… Trzeba coś z tym zrobić.

Umówiliśmy się na spotkanie – kontynuuje Sylwin. Ja roztoczyłem przed Julkiem całą paletę dokonań zespołu, oraz perspektywę tego, co możemy razem osiągnąć. On doskonale zorientowany poprosił o następne spotkanie, już z konkretami, czyli muzyką. Z chłopakami z grupy stwierdziliśmy, że jeśli coś ma „pociągnąć” płytę, to dwie piosenki „Nasze rendez-vous” i „Black and white”. I te utwory zaproponowałem Julkowi. Byłem i jestem wielbicielem kina francuskiego i przypomniałem mu taki film z Jeanie Moreau „Panna młoda w żałobie”. Zgodził się, że można zrobić coś w tym klimacie i napisał kapitalny scenariusz teledysku.

Reżyser pracował wtedy na planie filmowym w Łodzi gdzie kręcił (chyba?) Vabank II. Z całą jednak pewnością miał do dyspozycji halę zdjęciową, profesjonalny sprzęt, doskonałą taśmę filmową, ale też i całą ekipę łącznie z aktorami. Nic tylko kręcić. Tylko, kto za to zapłaci?

Wracamy do Jacka Sylwina: Kombi to już była wtedy marka, tyle, że w połowie lat osiemdziesiątych nikt jeszcze nie myślał o nowoczesnej promocji, bo też nie było konkurencji i wydawało się, że recital w telewizji i nadanie piosenki w radio to już dostateczna promocja. A tu mamy okazję dogonić świat, zrobić coś dysponując świetną muzyką i scenariuszem, ale przede wszystkim bardzo utalentowanym, topowym reżyserem. Zaryzykowała Basia Pietkiewicz, wtedy szefowa rozrywki w (chyba?) telewizyjnej Dwójce. Teledyski miały huczną premierę na antenie, potem wygrały wszystkie możliwe plebiscyty i konkursy i właściwie ciągle śmieszą i bawią.

Ale i zadziwiają. No, bo jak to możliwe, że po pierwsze dosyć otwarcie reklamuje się alkohol, po drugie, że tego napoju szkockich górali, nie można było poza Pewexami dostać w sklepach. Po trzecie, że gdyby owi Szkoci chcieli dziś wypromować swój trunek, mają gotową reklamówkę[2].

Bibliografia

1. 

http://www.kppg.waw.pl/Strona%202019/sngPltX.php?utwor=1419
Katalog Polskich Płyt Gramofonowych [odczyt: 31.03.2021].

2. 

Halber, Adam
Listów pożółkła biel, „Angora” nr 44/2013 (http://www.angora.pl), Wydawnictwo Westa-Druk, Łódź 2013.