Wariant 1
StrzałkaJuż nad samym wieczorem,
wyruszyliśmy w pole,
by odwalić robotę na fest,
aby Niemców rozbroić,
a gwardzistów dozbroić,
by zasłużyć na chwałę, na cześć.
My zbierali się krótko,
rozmawiali cichutko,
każdy nerwy napięte z nas miał,
krew nam w żyłach krążyła,
nasze siły burzyła,
kiedy rozkaz dowódca nam dał.
Księżyc wyszedł zza chmury,
gdy gwardziści szli sznurem,
każdy spieszył, by prędzej tam być,
bo każdemu wiadomo
nawet w domu mówiono,
zdobyć broń, żeby wroga nią bić.
Okrążamy koszary,
warta stoi u bramy,
„Szaszko” pierwszy wskakuje do drzwi,
„Hände hoch!” – krzyczy głośno,
Niemcy ręce podnoszą,
Broń na wrogu zdobyta,
każdy chciwie ją chwyta,
każdy chciałby przy sobie ją mieć,
bo każdemu wiadomo,
nawet w domu mówiono,
broń zdobyta – to sława i cześć.
Gdy wracamy z powrotem,
wieś budzimy tupotem,
wiatr piosenki układa o nas,
o gwardzistach odważnych,
ich robotach poważnych,
które niosą swobodę dla mas.[1]
Wariant 2
StrzałkaJuż nad samym wieczorem
Wyruszyliśmy w pole.
By odwalić robotę na fest.
Aby Niemców rozbroić,
A gwardzistów dozbroić,
By zasłużyć na chwałę, na cześć.
My zbierali się krótko,
Rozmawiali cichutko,
Każdy nerwy napięte z nas miał.
Krew nam w żyłach krążyła,
Nasze siły burzyła.
Kiedy rozkaz dowódca nam dał.
Księżyc wyszedł zza chmury,
Gdy gwardziści szli sznurem,
Każdy śpieszył, by prędzej tam być.
Bo każdemu wiadomo,
Nawet w domu mówiono –
Zdobyć broń, żeby wroga nią bić.
Okrążamy koszary,
Warta stoi u bramy,
Janek z nami wskakuje do drzwi.
„Hände hoch” – krzyczy głośno.
Szwaby ręce podnoszą,
A ze strachu aż każdy z nich drży.
Gdy wracamy z powrotem,
Wieś budzimy turkotem,
Wiatr piosenki układa o nas.
O gwardzistach odważnych,
Ich robotach poważnych,
Które wolność przyniosą dla mas.[2]
Wariant 3
StrzałkaJuż nad samym wieczorem
Wybierali się w pole,
Aby zdobić robotę na fest!
Aby Niemców rozbroić,
A Polaków dozbroić
I zasłużyć na chwałę i cześć.
Wybierali się krótko,
Rozmawiali cichutko,
Każdy nerwy w napięciu trzymał.
Krew po żyłach krążyła,
Nasze siły burzyła,
Kiedy komendant rozkazy dawał.
Księżyc zaszedł za chmury,
Partyzantów szły sznury,
Każdy śpieszył czym prędzej tam być,
Bo każdemu wiadomo,
Nawet w domu mówiono:
Broń na wrogu należy zdobyć.
Okrążyli pokoje,
Warta stoi wokoło,
Nasz komendant wskakuje do drzwi.
Hände hoch – krzyknął głośno,
Niemcy ręce podnoszą,
A od strachu latają im brwi.
Broń na wrogu zdobyta,
Każdy chętnie ją chwyta
I po twarzach rozchodzi się śmiech.
Lecą słowa z ust zdrowych,
Lecą iskry z oczu młodych
I krew tryska z rumianych im lic.
Gdy wracali z powrotem,
Wieś budzili tupotem,
Wiatr piosenkę układał o nas:
O partyzantach odważnych,
Ich robotach poważnych,
Którzy niosą zwycięstwo dla mas.[3]
1. |
Szewera Tadeusz, Straszyński Olgierd, Niech wiatr ją poniesie: antologia pieśni z lat 1939–1945, wyd. 2 poszerzone, Łódź, Wydawnictwo Łódzkie, 1975, s. 386, 387, 482, 483. |
2. |
|
3. |
Świrko Stanisław, Z pieśnią i karabinem: pieśni partyzanckie i okupacyjne z lat 1939–1945: wybór materiałów z konkursu ZMW i „Nowej Wsi”, Warszawa, Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, 1971, s. 407–409, 552. |
4. |