Z wysokich Parnasów,
niezbyt dawnych czasów
pompatyczne nasze intenta(1),
którym serce płonie
ku twojej personie,
najszczęśliwsze dla mnie momenta.
Wasindźkaś okrutna,
srodze bałamutna,
prędzej by się skały
ubłagać mi dały,
a pfe, mościa panno, być taką!
Nawet i cyprysy
mają swe kaprysy,
że się przed zefirem nie ugną.
Lecz przyjdą te chwile,
że się ugną mile
i nawzajem na siebie mrugną.
Wasindźkaś okrutna,
srodze bałamutna,
z wierzchu kondemnaty(2),
w sercu alternaty(3),
a pfe, mościa panno, być taką!
Po wierzchu marmury,
a w sercu tortury,
a w sercu tur-tur-tur tur-tur-tury.
Daj mi, pani, rączkę,
daj, proszę, obrączkę,
niech tych tur-tur-tur nie znoszę.
Wasindźkaś okrutna,
srodze bałamutna,
nawet i turkawki
mają swe zabawki,
(1) Intentacja, łac. – pokusa.
(2) Kondemnata, łac. – potępienie, skazanie.
(3) Alternacja, łac. – zmiana, przemiana.
1. |
|
2. |
Adrjański Zbigniew, Złota księga pieśni polskich: pieśni, gawędy, opowieści, Warszawa, Bellona, 1994, s. 47. |