Wariant 1
StrzałkaPosłuchajcie ludzie smutnej opowieści,
Co ja wam zaśpiewam, w głowie się nie mieści.
Co ja wam opowiem to jest smutne bardzo,
Niechaj wasze serca biedakiem nie wzgardzą.
Dnia pierwszego września roku pamiętnego,
Wróg napadł na Polskę z kraju niemieckiego.
Najgorzej się zawziął na naszą Warszawę,
Warszawo kochana, tyś jest miasto krwawe.
Kiedyś byłaś piękna, bogata, wspaniała,
Dzisiaj tylko kupa gruzów pozostała.
Szpitale zburzone, domy popalone,
Gdzie się mają schronić ludzie poranione?
Lecą bomby z nieba, brak jest ludziom chleba,
Nie tylko od bomby, umrzeć z głodu trzeba.
Lecą bomby, lecą od wieczora do dnia,
Nie ma kropli wody do gaszenia ognia.
Kościoły zburzone, domy popalone,
Gdzie się mają podziać dzieci wygłodzone?
Matka szuka trupa, głośno wzywa Boga,
Błaga o ratunek przeklinając wroga.
Gdy biedna Warszawa w gruzach pozostała,
To biedna Warszawa poddać się musiała.
I tak się broniła całe trzy tygodnie!
Jeszcze Pan Bóg skarze szkopów za ich zbrodnie!
Co ja wam tu śpiewam, w głowie się nie mieści,
Teraz będzie koniec mojej opowieści.
Posłuchajcie, ludzie, z nami łaska Boża,
Wariant 2
StrzałkaDnia pierwszego września roku pamiętnego
Wróg napadł na Polskę z nieba wysokiego.
Najsamprzód się uwziął na naszą Warszawę,
Ach, Warszawo biedna, tyś jest miasto krwawe.
Domy popalone, szpitale zburzone,
Gdzie my się podziejem, ludzie poranione.
Matka szuka syna, dziecięcia swojego,
Mocno wzywa Boga i przeklina wroga.
I tak nas męczyli całe trzy tygodnie,
Jeszcze Pan Bóg kiedy pomści taką zbrodnię.
Zobaczycie, państwo, sami z łaską Bożą
Odbudujem Polskę od morza do morza.[3]
Wariant 4
StrzałkaPosłuchajcie ludzie smutnej opowieści,
Co ja wam zaśpiewam, w głowie się nie mieści.
Co ja wam opowiem to jest smutne bardzo,
Niechaj wasze serca biedakiem nie wzgardzą.
Dnia pierwszego września roku pamiętnego
Wróg napadł na Polskę z kraju niemieckiego.
Najwięcej się zawziął na naszą Warszawę...
Warszawo kochana, tyś jest miasto krwawe...
Kiedyś gród był piękny, bogaty, wspaniały...
Dzisiaj tylko stosy gruzów pozostały...
Kościoły zburzone, domy popalone...
Gdzie się mają podziać dzieci wygłodzone...
Lecą bomby z nieba, brak jest ludziom chleba,
Nie tylko od bomby, z głodu umrzeć trzeba.
Lecą bomby, lecą od wieczora do dnia,
Nie ma kropli wody do gaszenia ognia.
Matka szuka trupa, głośno wzywa Boga,
Błaga o ratunek, przeklinając wroga.
Tak nas wciąż męczyli lata i tygodnie,
Pan Bóg skaże Szkopów za ich wielkie zbrodnie.
Co ja wam tu śpiewam, w głowie się nie mieści,
Teraz będzie koniec mojej opowieści.
Posłuchajcie, ludzie, z nami łaska Boża,
Odbudujem Polskę od gór aż do morza.[6]
1. |
Szewera Tadeusz, Straszyński Olgierd, Niech wiatr ją poniesie: antologia pieśni z lat 1939–1945, wyd. 2 poszerzone, Łódź, Wydawnictwo Łódzkie, 1975, s. 187, 188, 254, 255. |
2. |
Wacholc Maria, Śpiewnik polski, Warszawa, Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne, 1991, s. 139. |
3. |
Świrko Stanisław, Z pieśnią i karabinem: pieśni partyzanckie i okupacyjne z lat 1939–1945: wybór materiałów z konkursu ZMW i „Nowej Wsi”, Warszawa, Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, 1971, s. 75, 76. |
4. |
http://pbl.ibl.poznan.pl/dostep/index.php?s=d_biezacy&f=zapisy_szczeg&p_zapis=48578 |
5. |
http://pl.wikipedia.org/wiki/Julia_Ryczer |
6. |
Adrjański Zbigniew, Złota księga pieśni polskich: pieśni, gawędy, opowieści, Warszawa, Bellona, 1994, s. 263. |