Idzie czerwiec borem, lasem,
drogą i bezdrożem,
jedną nogą jeszcze tutaj,
drugą już za morzem.
Pochylają się topole
zapatrzone w wodę.
Czyje dziś życzenia spełni
sobótkowy płomień?
Ej, sobótka, sobótka.
Dzień jest długi, noc krótka.
czas ucieka jak rzeka, jak wiatr.
Wianek w dali gdzieś płynie,
ktoś powtarza twe imię,
może Wisła, a może ja sam.
Zapalone wianki płyną
Wisłą aż do Gdańska,
przyszłość z dniem wczorajszym splata
wróżba świętojańska.
Potykają się zdarzenia
o czerwcowy łubin,
a ja ciągle jeszcze nie wiem,
czy mnie trochę lubisz.
Ej, sobótka, sobótka...
Rzeka niesie twe odbicie
w inne, obce strony,
a ja stoję, a ja patrzę,
bliski nieznajomy.
I wciąż pytam, choć ku temu
ani czas, ni miejsce,
czy to mnie dziś oddasz swoje
sobótkowe serce.
Ej, sobótka, sobótka...[4]
1. |
|
2. |
Halber, Adam |
3. |
http://www.angora.pl |
4. |
Antoszewski Zbigniew, Trubadurzy: piosenki, teksty, fotografie, Kraków, Polskie Wydawnictwo Muzyczne, 1970, s. 16, 17. |