Kapitańskie tango

Zgłoszenie do artykułu: Kapitańskie tango

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych przez Ośrodek Kultury „Biblioteka Polskiej Piosenki” zgodnie z Rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE i ustawą o ochronie danych osobowych z dnia 10 maja 2018 (Dz. U. poz. 1000), w celu wymiany informacji z zakresu polskiej pieśni i piosenki. Wymiana informacji będzie się odbywać zarówno za pośrednictwem niniejszego formularza jak i bezpośrednio, w dalszym toku spraw, redaktora bazy danych, prowadzącego korespondencję z właściwego dla niego adresu mailowego.
Administratorem danych jest Ośrodek Kultury „Biblioteka Polskiej Piosenki” z siedzibą w Krakowie przy ulicy Krakusa 7. Wszelkie dokładne informacje o tym jak zbieramy i chronimy Twoje dane uzyskasz od naszego Inspektora Ochrony Danych Osobowych (iodo@bibliotekapiosenki.pl).
Wszystkim osobom, których dane są przetwarzane, przysługuje prawo do ochrony danych ich dotyczących, do kontroli przetwarzania tych danych oraz do ich uaktualniania, usunięcia jak również do uzyskiwania wszystkich informacji o przysługujących im prawach.

Tytuł:

Kapitańskie tango

Autor słów:

Brzozowska, Anna

Autor muzyki:

Skorupka, Adam

Data powstania:

1976

Informacje

Alibabki robiły wszystko, żeby tej piosenki nie śpiewać. Kiedy jednak sytuacja je do tego skłoniła, starały się zniechęcić do niej publiczność, za pomocą środków, które Starsi Panowie nazwali w piosence Tanie dranie „obrzydzaniem cynaderką”. Nie udało się i Kapitańskie Tango, tak jak Kwiat jednej nocy, czy Tango zalotne – przeleć mnie, „przykleiło się” do zespołu, już chyba na zawsze.

A było tak:

Pracowałem w studio Polskich Nagrań – opowiada kompozytor Adam Skorupka, kiedy niespodziewanie odwiedził mnie zaprzyjaźniony realizator dźwięku z telewizji. Przyszedł z żoną i propozycją. Odłożyłem na kilkanaście minut zajęcia, bo nie tyle byłem ciekaw owej propozycji, ale po prostu lubiliśmy się i nie wypadało odmawiać. Żoną okazała się być Anna Brzozowska, także chyba redaktorka z telewizji. Nie zajmowała się pisaniem tekstów piosenek, a jeśli nawet, to nic nie było mi o tym wiadomo. Pokazała mi kartkę, a na niej „Marynarskie tango”. Przeczytałem, nawet to było miłe i składne, nie podobało mi się tylko to „marynarskie”, wydawało mi się zbyt pospolite, a że mam nosa do tytułów zaproponowałem „Kapitańskie tango”. Zgodziła się i to przypieczętowało naszą współpracę. Oczywiście sam tytuł narzucał charakter utworu. Po prostu musiałem napisać tango. Napisałem, ale wcale nie z myślą o Alibabkach. Jak to się stało, że piosenka do nich trafiła? nie potrafię dziś opowiedzieć.

Na pewien trop naprowadziła mnie Sylwia Krajewska, chodząca kronika zespołu i jego członkini. Otóż mogło być (i pewnie było), tak: Karol Lewicki, bo to on odwiedził Adama Skorupkę w studio, był telewizyjnym realizatorem dźwięku, wraz z Bogdanem Kryspinem obsługiwali festiwale, wielkie imprezy plenerowe, koncerty. Niezwykle popularni i lubiani, uchodzili za bardzo wpływowe postaci w firmie. Tak więc Karol bez trudu uzyskał informację, że szczeciński oddział TVP szykuje na prośbę centrali, realizowany z rozmachem turniej Polska Żegluga Morska kontra Polskie Linie Oceaniczne. To był czas takich mega imprez, w których pokazywano rodakom jakim to potencjałem dysponuje „dziesiąta gospodarka świata”. W tym samym cyklu, kilka lat wcześniej zorganizowano widowisko konkursowe Polskie Linie Lotnicze LOT kontra Orbis. To tam wystąpiły Alibabki. Przebrane w stroje stewardes, stojąc na schodach świeżo oddanego lotniska na Okęciu śpiewały Przeleć mnie. No więc i teraz postanowiono sięgnąć, po sprawdzony patent i zaprosić dziewczęta do występu, najlepiej z chwytliwą piosenką o bardzo rozrywkowym i trochę staromodnym charakterze.

Kiedy piosenka była gotowa, wyjaśniono kompozytorowi o co chodzi i dodatkowo powierzono negocjacje z artystkami. Alibabki – mówi Adam Skorupka, to był zespół, który towarzyszył w nagraniach dziesiątkom wykonawców. Były niezwykle sprawne i pracowite. I ja miałam z nimi niejednokrotnie do czynienia, więc bez obaw udałem się z propozycją. Została przyjęta.

W ogóle nie chciałyśmy tego śpiewać – opowiada Sylwia Krajewska. Dość miałyśmy kąśliwych uwag po tym „Przeleć mnie”. Przecież pisali dla nas najwybitniejsi jazzmani, Kurylewicz, Jaremko, „Ptaszyn” Wróblewski. A tu piosenka zupełnie nie w naszym stylu, bardziej na dansing niż na estradę. Przekonała nas informacja, że to tylko do jednorazowego wykonania w telewizyjnym programie. Poza tym postanowiłyśmy zrobić z niej pastisz, żeby nikt nie miał wątpliwości, że to taki żarcik. I tu, napotkałyśmy opór Adasia [Skorupki]. Co rzucałyśmy pomysł, on kręcił głową. W końcu stanęło na tym, że [[Dowhan_Agata|Agata [Dowhań]]] będzie śpiewała z takim lekko operetkowym zadęciem i, że w tle dodamy charakterystyczne chórki „wo wą wą wą”.

Chyba jednak kompozytorowi ostatecznie ta konwencja się spodobała, skoro sam wziął udział w nagraniu, grając… na grzebieniu. „Z bibułką” co podkreśla.

No właśnie nagranie. Zaplanowano je na 20 stycznia 1976 r., a już cztery dni potem telewizja rejestrowała szczecińskie widowisko.

Śpiewałyśmy z pełnego playbacku – wspomina Sylwia Krajewska. Miałyśmy ledwie cztery dni na przygotowanie odpowiedniego „ruchu scenicznego” i na tym skupiałyśmy uwagę, a nie na perfekcyjnym opanowaniu tekstu, czy bezbłędnej intonacji.

Program cieszył się niebywałą oglądalnością, zaś wkrótce do telewizji zaczęły napływać prośby od osób prywatnych i załóg pracowniczych (sic!) o piosenkę Alibabek. No to nakręcono coś w rodzaju teledysku na którym dziewczęta w marynarskich czapkach, w jakiejś szkutniczej modelarni, śpiewają nieszczęsne tango, które miało służyć do jednorazowego użytku. Nie udało się zniechęcić publiczności, choć dokładały starań. Do tego stopnia, że piosenkę umieszczono dopiero w 1994 r. na płycie z największymi przebojami zespołu.

Bo to publiczność ma decydować co jest największym przebojem, czasami ku zaskoczeniu, a czasami i wbrew intencjom wykonawcy[2].

Bibliografia

1. 

Wolański, Ryszard

2. 

Halber, Adam
Kapitańskie tango, „Angora” nr 34/2013, Wydawnictwo Westa-Druk, Łódź 2013.

3. 

http://www.angora.pl
Artykuł pochodzi z nr 34/2013 [odczyt: 16.06.2023].