Największy pan na ziemi
Jest sobie polski żołnierz,
Wężami srebrzystymi
Przystroił szary kołnierz.
Sznurkami buty wiąże,
A dumny – jakby książę,
Na portkach ma przetaki,
A wielki – jak król jaki.
Gdy idzie poprzez łąki,
Śpiewają mu skowronki,
Gdy w las zabiegnie dziki
Śpiewają mu słowiki.
Gdy urlop ma na święta
Śpiewają mu dziewczęta,
Gdy legnie gdzieś na miedzy
Śpiewają mu koledzy.
A słońce, gdy oświeci
Żołnierskie swoje dzieci,
Pan wielki od piechoty
Wnet bagnet ma jak złoty,
Guziki brylantowe,
Wyłogi purpurowe,
Na grzbiecie zaś atłasy,
W słoneczne złote pasy.
Ma złote, dobre serce,
Dziewczęce łzy w manierce,
Pałacu mu nie trzeba,
Gdy widzi trochę nieba.
Gdy bardzo jest zmęczony
Pod ziemią ma salony,
Lub nocleg gdzie wyprosi
Przy boku panny Zosi.
Sam sułtan gdzieś w haremie
Przy stu panienkach drzemie,
A żołnierz na ożenek
Aż tysiąc ma panienek.
A każda cicho szlocha
I bardzo mocno kocha
I życzy sercem całem,
By został generałem.
Choć leci kul ulewa,
Pan żołnierz sobie śpiewa,
A śmierć, gdy spotka w ścisku,
To spierze ją po pysku.
Na boje idzie krwawe,
Po radość i po sławę,
Bo Polska zapamięta,
1. |
|
2. |
Moniuszko Stanisław, Idzie żołnierz...: Śpiewnik domowy, Warszawa, Wydawnictwo KOPR, 1943 |
3. |
|
4. |
Pilecka Ligia, Tam na błoniu błyszczy kwiecie: śpiewnik historyczny, wyd. Wyd 1 2 rzut, Kraków, Polskie Wydawnictwo Muzyczne, 1985, s. 78, 79. |