Wszystko czego dziś chcę

Zgłoszenie do artykułu: Wszystko czego dziś chcę

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych przez Ośrodek Kultury „Biblioteka Polskiej Piosenki” zgodnie z Rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE i ustawą o ochronie danych osobowych z dnia 10 maja 2018 (Dz. U. poz. 1000), w celu wymiany informacji z zakresu polskiej pieśni i piosenki. Wymiana informacji będzie się odbywać zarówno za pośrednictwem niniejszego formularza jak i bezpośrednio, w dalszym toku spraw, redaktora bazy danych, prowadzącego korespondencję z właściwego dla niego adresu mailowego.
Administratorem danych jest Ośrodek Kultury „Biblioteka Polskiej Piosenki” z siedzibą w Krakowie przy ulicy Krakusa 7. Wszelkie dokładne informacje o tym jak zbieramy i chronimy Twoje dane uzyskasz od naszego Inspektora Ochrony Danych Osobowych (iodo@bibliotekapiosenki.pl).
Wszystkim osobom, których dane są przetwarzane, przysługuje prawo do ochrony danych ich dotyczących, do kontroli przetwarzania tych danych oraz do ich uaktualniania, usunięcia jak również do uzyskiwania wszystkich informacji o przysługujących im prawach.

Tytuł:

Wszystko czego dziś chcę

Autor słów:

Mogielnicki, Andrzej

Autor muzyki:

Lipko, Romuald

Data powstania:

1980

Informacje

W 1979 r. Izabela Trojanowska, jeszcze jako Iza Schuetz zaistniała w serialu telewizyjnym „Strachy”. Ponieważ była atrakcyjną śpiewającą aktorką, Mariusz Walter, szef „Studia 2” postanowił ją wylansować. Także jako piosenkarkę. Po niewielkich perypetiach trafiła do Lublina, gdzie Romuald Lipko, lider chwilowo „pauzującej” Budki Suflera, poznał się na talencie młodej kandydatki na gwiazdę, wyciągnął z zapasów pomysł melodii, namówił Andrzeja Mogielnickiego, aby ten opatrzył ją tekstem i tak powstała piosenka zatytułowana „Tyle samo prawd, ile kłamstw”. Stała się przebojem tak wielkim, że Izę, już wtedy Trojanowską zaproszono w 1980 r. na festiwal do Opola. Tyle, że do konkursu premier, potrzebna była premierowa piosenka.

I tu zaczyna się nasze dzisiejsze opowiadanie.

Żarty się skończyły. Tu już nie można było wyciągnąć jakiegoś szkicu z szuflady. Romuald Lipko, bo było oczywistym, że to on stworzy tę nową piosenkę, miał, ba! musiał potwierdzić swój talent kompozytorski. Wiedziałem już jakie są jej możliwości, wspomina, mogłem więc ze swoją kompozycją utrafić w cel. Nie powiem, napracowałem się, ale mobilizowała mnie chęć powołania do życia nowego bytu. Takim zjawiskiem bezsprzecznie mogła być Iza. Więcej, już była i teraz nadarzała się szansa, aby to zjawisko rozwijać. Podjęliśmy się tego z Mogielem.

Mogiel, czyli Andrzej Mogielnicki, trochę intuicyjnie, ale też w końcu świadomie, już w pierwszej piosence stworzył postać zbuntowanej, zadziornej, młodej dziewczyny. Artystka w tę rolę wcieliła się znakomicie, a awangardowa stylizacja, fryzura, makijaż dopełniły reszty.

Opowiada Andrzej Mogielnicki: tak jak niechętnie zgodziłem się napisać coś dla śpiewającej aktoreczki, tak już pierwsze nagranie było dla mnie dużą niespodzianką. Oto, po raz pierwszy ktoś interpretował mój tekst. To było nie tylko nowe doświadczenie, ale i nowa jakość. Ja jej mówiłem „bądź zbuntowana, ironiczna, bądź lekko odpychająca, nawet nieprzyjemna, nie podlizuj się słuchaczowi”, a ona świetnie to wyczuwała, a mój tekst nabierał barw. Bez względu na zaproszenie do Opola, postanowiliśmy z Romkiem napisać dla Izy materiał na long play. Uważam, że długogrająca płyta nobilituje artystę. Tak jak autor nowel, żeby się uwiarygodnić musi napisać książkę, tak piosenkarka musi wydać album.

Prace przebiegały oczywiście w Lublinie, ale w dość specyficznych warunkach. Andrzej mocno się wtedy zakochał (w swojej dzisiejszej żonie) i całymi dniami, a może i tygodniami, nie opuszczali pokoju w hotelu Unia. Romuald Lipko do dziś wspomina, jak lękliwie pukał do numeru, potem przez drzwi pytał „Mogiel masz coś?”, jeśli miał, to wysuwał kartkę i wracał do ukochanej. Co by nie mówić, to był dobry czas. Napisano osiem piosenek, a każda była przebojem. Jak się wydaje, najmocniej owe miłosne uniesienia odbiły się na zawartości piosenki zatytułowanej „Wszystko czego dziś chcę”. To z jednej strony lekko tylko zakamuflowany erotyk, z drugiej publicystyka, opisująca ówczesną rzeczywistość. Ów kamuflaż był wszakże tak skuteczny, że ani cenzura, ani przede wszystkim artystka nie dostrzegli ryzykownych treści.

Po wielu latach, mówi autor, Iza wspominając nasze wspólne początki powiedziała mi „Andrzej, gdybym ja wiedziała o czym jest ta piosenka, nigdy bym jej nie zaśpiewała. Przecież to żądanie orgazmu. No, bo jak inaczej zinterpretować słowa ‘wszystko, czego dziś chcę, pamiętaj o tym, polecieć chcę, tam i z powrotem z ramion twych wprost do nieba’. Mnie dziewczynie z prowincji, nie przyszło do głowy, co tak naprawdę te słowa mogą znaczyć”.

A ja chciałem powiedzieć, że ówczesny młody człowiek ma dość żmudną drogę do stabilizacji „za osiem lat adres w bloku i mały Fiat”, a ona nie chce czekać, chce, żeby on jej dał tu i teraz jedną, piękną noc.

Lipko napisał motoryczną, chwytliwą melodię, którą okrasił nie wiedzieć dlaczego wschodnimi motywami i wyposażona w taki ładunek Iza Trojanowska pojechała odpalić go w Opolu. Słowa „feminizm” nie było jeszcze wtedy w obiegu, ale z dzisiejszej perspektywy… Toż to prawdziwie feministyczny manifest. Oto o prawo do erotycznego spełnienia śpiewała artystka ubrana w męski garnitur, z krawatem na szyi. No szok.

Toteż zszokowani festiwalowi jurorzy przyznali Izie Trojanowskiej jedną z głównych nagród. Aha. I jeszcze Budka Suflera mimo „szlabanu” znów pojawiła się w telewizji, choć tylko jako grupa akompaniująca[1].

Bibliografia

1. 

Halber, Adam
Wszystko, czego dziś chcę, „Angora” nr 45/2012 (http://www.angora.pl), Wydawnictwo Westa-Druk, Łódź 2012.