Tytuł: |
Ty |
Autor słów: |
|
Autor muzyki: |
|
Data powstania: |
1970 |
To miał być utwór „niosący” piąta płytę długogrającą Skaldów. Co prawda były tam i inne piosenki mające znamiona przeboju, jak choćby „Hymn kolejarzy wąskotorowych”, ale to tytuł długi i sugerujący słuchaczom, że całość poświęcona jest kolei. Stąd więc Andrzej Zieliński zadecydował. Nazwiemy album „Ty”. Nie ukrywam, że zastosował także dość perfidną sztuczkę, Na ogół tytułowa piosenka znajduje się na początku pierwszej strony, a tu, żeby wysłuchać owego „Ty” trzeba było albo cierpliwie czekać, albo od razu szukać piosenki przedostatniej.
To miał być także łabędzi śpiew kończący współpracę Skaldów z Wojciechem Młynarskim. Mimo wielkich sukcesów, jakimi bez wątpienia były „Prześliczna wiolonczelistka”, czy „Wszystko mi mówi, że mnie ktoś pokochał”, w 1970 r. nadszedł czas rozstania. Dlaczego? Sam poeta (w książce „Dookoła Wojtek” Dariusza Michalskiego), kwituje sprawę tak: chyba nastąpiło zmęczenie materiału artystycznego: Skaldowie byli już inni (brzmieniowo i stylistycznie)...
Kompozytor i autor pracowali metodą „najpierw muzyka”. W tej samej książce znajdujemy następujące wyznanie: Przez wiele lat nasza tak zwana branża muzyczna sądziła, że jest odwrotnie: jakaś fabuła wymyślona przeze mnie i Andrzej „podkłada pod to dźwięki”. Otóż nie ja musiałem się mocno pogimnastykować, żeby do jego muzyki napisać odpowiedni tekst – no choćby „Prześlicznej wiolonczelistki”.
Opisuję szczegółowo technologię wspólnego pisania piosenek, bowiem w naszym przypadku, było zupełnie odwrotnie.
Wojtek musiał być mocno zakochany – wspomina Andrzej Zieliński, bo co nie było w zwyczaju, przyniósł mi gdzieś „wyrwany spod serca” wiersz, liryczne wyznanie zaczynające się od słów
Byłaś u kresu drogi dalekim światełkiem
Nadzieją, której darmo szukać mędrca szkiełkiem
Ja sam, wtedy dwudziestopięcioletni mężczyzna też przeżywałem jakąś szaleńczą miłość, trafił więc Wojtek i w mój nastrój.
Tu zajmijmy się przez chwilę owym wierszem. Nie znam drugiego tak poruszającego miłosnego wyznania, ani w polskiej piosence, ani w twórczości Młynarskiego. Mistrzowska forma, stylistyka jakby wprost z kawiarni „Ziemiańska” gdzie spotykali się Skamandryci. Fraza równa, metaforyka niewydumana, ale jakże trafiająca do wyobraźni. No i konstrukcja. Bowiem po opisaniu przeszłości (przy użyciu uwielbianych przez Tuwima rekwizytów „sień”, „liść tańczący”, „jesień”) przechodzi poeta do czasu teraźniejszego. A w nim
Jesteś moją muzyką w siedmiu strunach śpiącą
I garścią śniegu, w którą wtulam twarz płonącą
Dziś już nie bardzo wiadomo, kto zasugerował, żeby melodia utrzymana była w rytmie bossa novy. Może sam Młynarski, który miał do tego stylu wyraźną słabość? Ale nawet gdyby sugestia nie płynęła wprost od autora, to Andrzej Zieliński twierdzi, że: sama konstrukcja wiersza narzucała pewne modulacje i rozwiązania rytmiczne. Bossa nova była oczywista, a poza tym chciałem pokazać branży i krytykom, że żaden styl muzyczny nie jest mi obcy.
Po raz pierwszy pokazał, że sprawnie radzi sobie z tym brazylijskim rytmem w piosence „Czarodzieje”, także w końcówce „Hymnu kolejarzy…” już prawie na wyciszeniu słychać fragment „Girl from Ipanema” Antonia Carlosa Jobima.
Skąd ta znajomość jazzowych stylów? Może to dawny wpływ Andrzeja Jaroszewskiego, pierwszego kierownika artystycznego Skaldów, w którego mieszkaniu na Dolnych Młynów w Krakowie – jak wspomina Andrzej Zieliński, słuchaliśmy po nocach jazzu. On palił potwornie śmierdzące i mocne kubański papierosy Partagasy, czy Ligerosy i choć prawie się dusiłem, poświęcałem się dla słuchania jazzu. Trzeba go było słuchać wdychając dym z Partagasów.
I to pewnie tam po raz pierwszy miał okazję posłuchać będących wtedy na fali brazylijskich artystów Sergio Mendesa, wspomnianego Jobima. Choć sam kompozytor lekko zaprzecza. Andrzej słuchał cool jazzu – powiada, wydaje się, że bossa nova była dla niego zbyt prosta. Mogę za to z całą pewnością powiedzieć, że klimat „Ty” zawdzięcza w dużej mierze… Ewie Demarczyk. Podczas wspólnej trasy po ZSRR, mieliśmy mnóstwo czasu na rozmowy, Ewa niejednokrotnie namawiała mnie, „jest taki facet Francuz nazywa się Michel Legrand, koniecznie musisz go posłuchać. To jest gigant”. Posłuchałem i napisałem piosenkę „pod Legranda”.
Piosenkę liryczny tryptyk. Osadzony na wszystkich czasach słowa „być”. Bowiem po „byłaś” i „jesteś” przychodzi pora na
Będziesz niezgrabnym wierszem i świerszczem w kominie
Babim latem w jesieni i kolędą w zimie
A w ogóle to
Byłaś, jesteś i będziesz
Tajemnicą pozostaje dla kogo Wojciech Młynarski słowa te napisał. Bo choć w książce „Młynarski obowiązkowo” chętnie komentuje swoje wiersze, ten pozostawia bez komentarza. Za to podczas jubileuszu Skaldów w 2003 r. zaśpiewał piosenkę z zespołem. Może miała ją usłyszeć jakaś ówczesna „Ty”[2]?
1. |
|
2. |
Halber, Adam |
3. |
http://www.angora.pl |