Nazwisko: |
Szpilman, Władysław |
Pseudonim: |
Al Legro |
Karwiński, Wiktor |
|
Data urodzenia: |
5 grudnia 1911 |
Miejsce urodzenia: |
Sosnowiec |
Data śmierci: |
6 lipca 2000 |
Miejsce śmierci: |
Warszawa |
Kompozytor. Urodzony jako syn Samuela, skrzypka, oraz Edwardy, pianistki. Studiował w Warszawie w Wyższej Szkole Muzycznej im. Fryderyka Chopina u Józefa Śmidowicza oraz u Aleksandra Michałowskiego. Następnie za granicą: w Akademie für Musik w Wiedniu u Artura Schnabla i Leonida Kreutzera oraz u Franza Schrekera w Berlinie (tam też ukończył Akademię Muzyczną). Od 1935 r. pracował w Polskim Radiu. Komponował muzykę do filmów, piosenki, był akompaniatorem i solistą. Uznanie przyniosły mu piosenki napisane w 1937 r. do filmu pt. Wrzos. We wrześniu 1939 r. uczestniczył w ostatniej audycji Polskiego Radia. Podczas okupacji hitlerowskiej przebywał w getcie warszawskim. Po jego likwidacji, aż do stycznia 1945 r., ukrywał się w Warszawie.
Po II wojnie światowej powrócił do pracy radiowej i kontynuował ją do 1963 r. jako kierownik Działu Muzyki Lekkiej. W 1962 r. założył Kwintet Warszawski, z którym koncertował w wielu krajach świata. Skomponował około 450 piosenek, komedie muzyczne, muzykę poważną (concertino na fortepian i orkiestrę, suitę fortepianową Życie maszyn, koncert skrzypcowy, toccatinę). Swe wspomnienia wojenne opublikował w książce Pianista.
„Ten młody artysta należał bez wątpienia do najbardziej utalentowanych muzyków pracujących wówczas w Polskim Radiu. Mając doskonałe predyspozycje na pianistę estradowego, wcześnie zrezygnował z tej kariery, poświęcając się muzyce rozrywkowej, a zwłaszcza komponowaniu piosenek, w którym to kierunku posiadał wyraźne uzdolnienia. Nie oznaczało to jednak, że zrezygnował wówczas całkowicie z kultywowania swych wielkich pianistycznych możliwości: technikę swą utrzymywał zawsze (...) w najlepszej formie, mogąc w każdej chwili zagrać w skończony sposób utwory Bacha, Chopina czy Schumanna. Nic więc dziwnego, że obdarzony przy tym fenomenalnym słuchem oraz zupełnie niezwykłym darem improwizowania, był dla Radia siłą niezmiernie cenną. Toteż w roku bodaj 1938, gdy w czasie nagonki antyżydowskiej dyrekcja Radia pod naciskiem prasy zmuszona była kogoś na ołtarzu tak zwanego „świętego spokoju” poświęcić i zwolniła Szpilmana, to już po dwóch miesiącach przyjęto go z powrotem z wszelkimi honorami: okazało się, że był niezastąpiony. I nie waham się powiedzieć, że nikt wówczas w Polsce nie potrafił z taką muzykalnością i smakiem poprowadzić na antenie audycji.” – wypowiedź Romana Jasińskiego (Trochę wspomnień o mej pracy w przedwojennej Redakcji Muzycznej Polskiego Radia; artykuł ze zbiorów rodziny Władysława Szpilmana)[2].